Nawet nauczyciel muzyk musi kiedyś wypocząć. W tym roku udało mi się spędzić ponad dwa tygodnie w Szczawnie-Zdroju, uzdrowisku, które mnie zachwyciło.
Pięknie położona wśród lasów i gór sześciotysięczna miejscowość Szczawno-Zdrój zachwyciła mnie ogromnie. Doskonałe walory turystyczno – zdrowotno – rekreacyjne od lat przyciągają wielu sympatyków z kraju i spoza granic. Słynie z leczniczych wód mineralnych. Jest ona położona w malowniczej okolicy trzech parków o unikatowej roślinności, która na wiosnę rozkwita cudownym kwieciem rododendronów. Dużym walorem miasta jest również dziewiętnastowieczna zabudowa.
Dom Zdrojowy w którym miałem przyjemność zamieszkać ma przebogatą historię. Właścicielką pałacyku w latach 1009-1935 była Daisy von Pless – księżna pszczyńska, hrabina von Hochberg, baronowa na Książu nazywana Daisy albo Dany. Piękna kobieta, znana na salonach całej Europy. Dyrekcja zadbała o to, żeby kuracjuszom przybliżyć historię pałacu i jego właścicielki, której historia życia pełna była zawirowań i tajemnic. Na przykład do dnia dzisiejszego nie ustalono, gdzie księżna Daisy została pochowana.
Wiele polskich uzdrowisk oferuje bogatą paletę ofert, głównie zdrowotno – rekreacyjnych. Nie inaczej było w miejscu mojego pobytu. Tu także Dyrekcja dla licznych kuracjuszy i gości przygotowała ciekawy program kulturalny, który umilał pobyt w zdroju.
Dołożyłem i ja swoją cegiełkę kulturową do programu w postaci kilku koncertów gitarowych, podczas których współkuracjuszom zaprezentowałem utwory z mojej najnowszej płyty, pt. „Autoportret”.
Hol Domu Zdrojowego od poniedziałku do piątku zamieniał się w salę koncertową. Czasami w ciągu dnia odbywały się dwa różnorodne wydarzenia. Mi przypadły do gustu koncerty światowych przebojów, pięknie wykonywanych na klarnecie i saksofonie. Piękna muzyka, relaksująca i uduchowiająca. Podczas koncertów wystąpiły grupy wokalno – instrumentalne, których wykonawcy prezentowali muzykę ludową, biesiadną i różne inne utwory do śpiewania, które zachęcały do wspólnej zabawy.
Przyznam nieskromnie, że moje koncerty również cieszyły się zainteresowaniem kuracjuszy. Ponad setka słuchaczy na sali i półpiętrach Domu Zdrojowego delektowała się subtelnymi dźwiękami gitary klasycznej.
Przy okazji pragnę podziękować pani Elżbiecie Wcisło, organizatorce moich koncertów za wzorowe przygotowanie sali, piękne plakaty i nagłośnienie.
Prezentacje mojej muzyki gitarowej przeplatane były wierszami i frywolitkami lokalnych współczesnych poetów, min. Wiesława Prastowskiego ze zbiorku „Zmysły śpiewały”, i Elżbiety Wcisło z debiutanckiego tomiku „Przełomy Życia”. Wiersze pięknie recytowała pani Celina.
Kuracjuszka pani Anna zadebiutowała swoim wierszem o miłości dedykowanym swojemu mężowi. Poproszony o podkład muzyczny zaimprowizowałem delikatne dźwięki na gitarze. Lubię takie klimaty słowno – muzyczne.
Fotorelcja
zdjęcia: Zdzisław Musiał
Ciekawe było spotkanie w wiosce indiańskiej, gdzie czerwonoskórzy Indianie zachęcali do wspólnych zabaw i tańców. Po zmianie wystroju podziwialiśmy kowbojów. Zawody w tańcu Country wygrały dwie panie i wszystkie dzieci biorące udział w tej pysznej zabawie pod gołym niebem i lejącym się z góry żarem słonecznym. Dojenie krowy (dla bezpieczeństwa były to sztuczne stworzenie) było nie lada wyzwaniem dla dzieci. Przy okazji walory edukacyjne. Mleko bierze się od krowy, a nie ze sklepu.
Piękne parki min. szwedzki z bogatym i różnorodnym drzewostanem.
Ścieżki dla zmysłów i zdrowia, po których można było chodzić boso (szyszki, igliwie, kora, piasek i kamienie) dawały przyjemność i były wyzwaniem – zwłaszcza chodzenie boso po szyszkach.
Zamek Książ położony niedaleko też wypadało zwiedzić. Na inne atrakcje zabrakło po prostu czasu. Piękne miejsca i klimaty sprzyjające wypoczynkowi i wyciszeniu od codziennego zgiełku. Tym, którzy jeszcze nie mieli przyjemności szczerze polecam Szczawno-Zdrój jako miejsce urlopowego wypoczynku.
Z turystyczno – muzycznymi pozdrowieniami – Zdzisław Musiał