Skuteczność Lionela Messiego czy Kyliana Mbappe na katarskim mundialu to żadne zaskoczenie. Takiego obrotu spraw spodziewali się nawet kanapowi sympatycy futbolu. Ale skuteczność Juliana Alvareza, Olivera Giroud czy Goncalo Ramosa to na pewno niemałe zaskoczenie. A dwaj pierwsi wciąż mogą wyśrubować swoje osiągnięcia. W historii mundiali również nie brakowało sensacyjnych supersnajperów!
Najsłynniejsza statystyczna sensacja w historii mistrzostw świata zakończyła swoją piłkarską karierę w… Pogoni Szczecin. Rosjanin Oleg Salenko na mistrzostwach świata w 1994 roku zdobył pięć bramek w jednym spotkaniu przeciwko Kamerunowi, bijąc rekord Ernesta Wilimowskiego, który w 1938 roku zdobył (rzekomo, bo część źródeł ostatnią bramkę przypisuje innemu reprezentantowi Polski) cztery bramki w przegranym 5:6 meczu z Brazylią. Salenko nigdy wcześniej ani nigdy później niczym szczególnym na światowych boiskach się nie wyróżnił i pozostał na zawsze jedynie mundialową ciekawostką, idealną do wykorzystywania w quizach. A jak będzie z niespodziankami tych mistrzostw?
Odesłał Ronaldo na emeryturę?
Przed mundialem rozegrał w drużynie narodowej łącznie… 23 minuty. Ma 21 lat na karku. Jego rywalem do miejsca w pierwszym składzie reprezentacji Portugalii był Cristiano Ronaldo. Okazało się jednak, że słabnący blask narodowej gwiazdy z Madery oraz gol i asysta w debiucie – przedmundialowym sparingu z Nigerią – otworzyły Goncalo Ramosowi z Benfiki Lizbona drogę do jednego z bardziej imponujących indywidualnych występów na tegorocznym mundialu. Przed meczem 1/8 finału ze Szwajcarią jego mundialowa przygoda przebiegała zgodnie z przewidywaniami. Na boisku łącznie spędził 10 minut w wygranych spotkaniach fazy grupowej z Ghaną i Urugwajem, głównie skupiając się na oglądaniu z bliska będącego cieniem samego siebie CR7. Nic dziwnego, że kursy na hattricka Ramosa w meczu z Helwetami sięgały 100:1. Okazało się jednak, że cuda się zdarzają.
Najpierw niezwykłą odwagą wykazał się portugalski selekcjoner Fernando Santos, który przed startem fazy pucharowej mundialu zdecydował się posadzić gwiazdora na ławce i w jego miejsce posłać w bój chłopaka, który łącznie w narodowych barwach do tej chwili rozegrał niewiele ponad pół godziny. Gdyby się pomylił, wylałaby się na niego fala hejtu. Okazało się jednak, że trafił w dziesiątkę. Ramos trafił do bramki Szwajcarów w 17., 51. oraz 67. minucie, a Ronaldo mógł tylko bić mu brawo z ławki.
– „Prawie nikt z kibiców się tego nie spodziewał. – Wspólnie z marką rankomat.pl od początku mundialu jako Kanał Sportowy bawimy się w typowanie strzelców i asystentów w „Bramkomacie” i muszę przyznać, że bardzo niewielu graczy wybrało do swojego składu Ramosa. Zdecydowanie więcej spodziewało się bramek i asyst CR7. Ale ci, którzy przewidzieli taki scenariusz, mogli błyskawicznie odskoczyć konkurencji. Ja się do tych szczęśliwców niestety nie zaliczam” – śmieje się Michał Pol, dziennikarz Kanału Sportowego. – „Zarówno sam występ, jak i skuteczność Goncalo Ramosa, były sensacją dla uczestników „Bramkomatu”. To widać po statystykach. Właśnie w takich sytuacjach można zrobić różnicę, bo przecież Messiego do swojej drużyny weźmie każdy” – dodaje CMO rankomat.pl, Dawid Pożoga.
Okazało się jednak, że ani Ramos, ani Ronaldo nie dali rady sensacyjnemu Maroku i Portugalia już w kolejnym spotkaniu pożegnała się z mundialem. Nikt jednak młodziutkiemu napastnikowi nie odbierze wielkiej chwili chwały.
Liderzy mają swoich pomocników
Liderami klasyfikacji strzelców mundialu są Leo Messi i Kylian Mbappe. I to nie jest żadnym zaskoczeniem. Za ich plecami możemy jednak mówić o pewnego rodzaju sensacji, bo Olivier Giroud i Julian Alvarez bynajmniej nie mieli być wiodącymi postaciami tegorocznego mundialu. Doświadczony francuski napastnik być może nawet nie powąchałby murawy, gdyby nie uraz wykluczający z gry w Katarze Karima Beznzemę.
Doświadczony snajper dzięki swojej skuteczności stał się najlepszym strzelcem w historii reprezentacji Francji, a bramki zdobyte przeciwko Polsce, Anglii i Australii wydatnie pomogły Les Bleus w awansie do finału mundialu. Oczywiście motorem napędowym kadry jest Kylian Mbappe, ale dzięki Giroud obrońcy nie mogą nawet na chwilę zapomnieć o kryciu pozostałych zawodników. Bo odcięcie od gry Mbappe, nawet gdyby było możliwe, to za mało.
Podobnie w przypadku Argentyny i Leo Messiego. To on jest liderem, piłkarskim królem i niezależnie od losów Pucharu Świata najjaśniej świecącą gwiazdą w Katarze. Ale kiedy rywale skupiają się w pełni na nim, znienacka wyskakuje Julian Alvare, który już czterokrotnie ukąsił rywali Albicelestes. Podobnie jak Goncalo Ramos, mundial zaczął na ławce.
Do składu wskoczył dopiero w meczu z Polską, od którego rozpoczął się jego – i kolegów – zwycięski marsz do finału. Alvarez w czterech meczach strzelił cztery gole i dołożył asystę.
Czy bez niego Messi również dociągnąłby na swoich wątłych plecach Argentynę do finału? Możliwe, ale wsparcie skutecznego snajpera Manchesteru City bardzo mu to ułatwiło. Kto najjaśniej zabłyśnie w finale? Takie mecze często wyłaniały niespodziewanych bohaterów, jak choćby Edera, zdobywca jedynej bramki dla Portugalii w finale Euro 2016. Jak będzie tym razem?