OGŁOSZENIE

Pierwsze dwa dni kanadyjskich zawodów Worthington Challenge 2017, były dla polskich czołgistów z 10 Brygady Kawalerii Pancernej prawdziwym sprawdzianem ich umiejętności, wiedzy, wytrzymałości fizycznej i ducha walki.

Worthington Challenge 2017 to zawody, w których uczestniczą reprezentacje czterech dywizji kanadyjskich oraz zespoły z Polski, Danii, Chile oraz USA. Amerykanie używają swoich czołgów Abrams, natomiast pozostałe zespoły realizują strzelania z kanadyjskich czołgów Leopard 2A4.
Tegoroczne zawody Worthington Challenge 2017, zostały podzielone na cztery fazy, które uczestnicy zawodów wykonują w dwóch blokach od niedzieli 24 września do czwartku 28 września, gdzie wtorek 26 września, przeznaczony jest dla uczestników na odpoczynek i przygotowanie sprzętu na pozostałe dwa etapy, natomiast 27 września zostaną wyłonieni zwycięzcy.
Świętoszowscy pancerniacy kolejne fazy oraz poszczególne zadania zawodów realizują razem z czterema zespołami reprezentacji 4 dywizji kanadyjskiej.

 W niedzielę 24 września, pierwszego dnia zawodów, polscy żołnierze realizowali cykl zadań pod wspólną nazwą „March and Schoot”. Ten dzień rozpoczął się dla nich już o piątej rano, kiedy ciężarówkami z bazy wojskowej Gagetown zostali przewiezieni do punktu startowego ponad czterdzieści kilometrów w głąb kanadyjskiego poligonu.

 Pierwszym zadaniem jakie otrzymali po przybyciu było wykonanie marszu w pełnym oporządzeniu od startu do ośrodka zurbanizowanego, który mieli pokonać dysponując jedynie mapą i kompasem. Ponadto otrzymali zadanie odnalezienia jak największej liczby punktów kontrolnych, rozrzuconych w terenie. Po ponad trzech i pół godzinie intensywnego marszu i pokonaniu około 12 kilometrów dotarli do mety tego zadania.

 Następną częścią tej fazy były cztery zadania, które podzielono na ośmiu polskich żołnierzy. Pierwsza para miała wejść do pomieszczenia i przy głośnej muzyce zapamiętać przedmioty, które się tam znajdowały i po wyjściu podać jak najwięcej ich nazw sędziemu. Dwóch kolejnych żołnierzy musiało z zasłoniętymi oczami wejść do zaciemnionego pokoju, odnaleźć i określić za pomocą dotyku znajdujące się tam przedmioty, a po wyjściu podać ich nazwy oraz ich położenie w pomieszczeniu. Następne zadanie wymagało siły i sprawności.
Należało za pomocą liny i poprzez klapy w piętrach budynku przenosić przedmioty z parteru aż na drugie piętro i z powrotem je opuszczając. Jednakże było tylko dwóch żołnierzy co wymagało od nich jak najszybszego wbiegania i zbiegania z pięter by wciągnąć przedmioty i je opuścić. Ostatnim zadaniem było przeanalizowanie mapy taktycznej i podania jak największej liczby prawidłowych odpowiedzi ze stu pytań.

 W trzecim etapie polscy żołnierze otrzymali zadanie wejścia do miejscowości, którą był wojskowy ośrodek zurbanizowany i dokonania sprawdzenia znajdujących się tam budynków oraz wyeliminowania „przeciwników”. Do tego zadania Polacy otrzymali kanadyjskie karabinki C7 ze szkolną amunicją farbującą oraz musieli ubrać dodatkową odzież ochronną. W budynkach oprócz tarcz byli żywi ludzie, którzy odgrywali przeciwników i używali przeciwko Polakom broni z pociskami farbującymi oraz ludność cywilna, której nie wolno było trafić.

 Świętoszowscy czołgiści na wykonanie tego zadania mieli określony czas, a ponadto po zakończeniu musieli odpowiedzieć na szereg pytań dotyczących sprawdzanego miejsca. Ponadto oceniane było planowanie walki, stawianie zadań oraz ocena stopnia realizacji zadania przez dowodzącego.

 Po wykonaniu trzech kolejnych etapów, ostatnim punktem było jak najszybsze wykonanie wycofania z ośrodka zurbanizowanego do miejsce startu. Trasę około dziewięciu kilometrów Polacy pokonali w przeciągu jednej godziny i czterech minut, uzyskując tym jak na razie najlepszy wynik zawodów tego zadania. Metę Polacy pokonali około 21 godziny w nocy, po ponad piętnastu godzinach pierwszego dnia zawodów.

 Następny dzień zawodów 25 września w poniedziałek, Polacy po krótkim odpoczynku po pierwszy dniu, rozpoczęli o szóstej rano. W tym dniu realizowali drugą fazę zawodów, „Mounted Navigation”. Kolejny raz przebyli trasę ponad czterdziestu kilometrów w głąb poligonu i zostali zapoznani regułami tej fazy. Tym razem w przeciągu dziesięciu godzin mieli wykonać pięć zadań.

 Wykorzystując przydzielony dwa pojazdy gąsienicowe M-113 po otrzymaniu zadania mieli się samodzielnie przemieścić do wskazanego punktu, gdzie realizowali określone czynności, a po ich wykonaniu za każdym razem musieli powrócić pojazdami do miejsca startu. Trasę dojazdu musiał określić samodzielnie dowódca grupy, dysponując jedynie mapą. Oprócz tego miał zakaz przemieszczania się głównymi drogami, a trasa powrotna musiała być inna niż dojazd. Dodatkowo kierowcami pojazdów byli żołnierze kanadyjscy, z którymi można było porozumieć się tylko w języku angielskim.

 Polacy pokonując kilkadziesiąt kilometrów w ciężkim terenie docierali do punktów, gdzie musieli odnaleźć w kwadracie czterech kilometrów atrapę drona, sprawdzić określony odcinek drogi pod względem obecności IED oraz odnaleźć pojazd i przeprowadzić jego ewakuację. W czwartym zadaniu dwóch żołnierzy ze wskazanego posterunku obserwacyjnego miało wykonać szkic obserwacji oraz za pomocą busoli określić azymuty do wykrytych posterunków obserwacyjnych „przeciwnika”.
W tym samym czasie trzem innym żołnierzom pokazywano makiety pięćdziesięciu różnych pojazdów oraz śmigłowców, które mieli zidentyfikować oraz podać jaki kraj nimi dysponuje i wskazać główne uzbrojenie oraz zasięgi. Piąte zadanie polegało na udzieleniu pomocy medycznej w sytuacji „masowego zdarzenia” oraz wykonanie procedury CASEVAC oraz złożenie szeregu meldunków w języku angielskim, czego bezwzględnie wymagają w czasie całych zawodów kanadyjscy organizatorzy.

 – „Udział w tych zawodach to prawdziwe wyzwanie. Teren po którym się poruszaliśmy jest zupełnie odmienny, lasem tutaj jest gęstwina niskich drzew, gdzie pół metra przed sobą właściwie nic nie widać, a poruszanie się w nim jest ekstremalnie trudne. Teren poligonu jest mocno pofałdowany, a różnice w wysokościach sięgają kilkudziesięciu metrów. Podczas zawodów cały czas działamy w niespotykanej tutaj o tej porze temperaturze prawie trzydziestu stopni i upalnym słońcu. Jedynym językiem jakim możemy się tutaj posługiwać jest angielski, w którym podajemy min. wszystkie wymagane w czasie zawodów przez Kanadyjczyków meldunki oraz jest on jedynym sposobem komunikacji. 
 Wachlarz zadań jakie tu wykonujemy jest bardzo szeroki, a zmęczenie po wielu godzinach działania w takich warunkach jest naszym największym wrogiem. Każde kolejne zadanie, to kolejny ekstremalny sprawdzian naszych umiejętności, wiedzy, wytrzymałości fizycznej i ducha walki. Nasza ósemka przez te dwa dni zdobywała zawsze wysokie noty, a nasze działanie i poświęcenie tak jak w pierwszym dniu, gdzie pokonaliśmy właściwie w nocy trasę w najkrótszym czasie wzbudza duży podziw. Przed nami dwa kolejne dni, a naszym celem jest znaleźć się w gronie najlepszych.” – mówił dowódca polskiej grupy porucznik Jakub Słobodzian.

 Za Polakami półmetek zawodów, a przed nimi w środę 27 września faza: „Technical Skills”, a 28 września prawdziwy sprawdzian czołgistów: sprawdzian ognia.


Tekst i Foto:  st.chor. Rafał Mniedło

REKLAMA