Kampania wyborcza w Polsce wchodzi w decydującą fazę, a dwaj pozostający na placu boju kandydaci na urząd prezydenta RP mają tydzień, żeby przekonać do swojej wizji niezdecydowanych wyborców. I chociaż bukmacherzy postrzegają urzędującego prezydenta Andrzeja Dudę jako faworyta, nie pozbawiają Rafała Trzaskowskiego szans na wygraną. Szanse prezydenta Warszawy oceniają podobnie, jak… stołecznej Legii w sobotnim meczu z Lechem w Poznaniu.
W pierwszej turze wyborów prezydenckich potwierdziły się przewidywania większości pracowni sondażowych, które prognozowały ponad dziesięć punktów procentowych przewagi urzędującego prezydenta nad resztą stawki, co miało nie zapewnić jednak końcowego zwycięstwa. Tak też się stało, dlatego niezbędna będzie dogrywka pomiędzy Andrzejem Dudą (43,5% głosów) a przedstawicielem Koalicji Obywatelskiej Rafałem Trzaskowskim (30,46%). Trzynaście punktów procentowych wydaje się bezpieczną przewagą, co znajduje odbicie w kursach bukmacherskich: znacznie mniej można zarobić na reelekcji prezydenta Dudy niż w przypadku prawidłowego obstawienia zwycięstwa jego rywala. Totolotek – legalny polski bukmacher – wypłaci 1,50 zł (minus podatek) za każdą złotówkę postawioną na Andrzeja Dudę. Kurs na wygraną kandydata opozycji wynosi 2,6.
Przekonać niezdecydowanych
Sondaż IPSOS przeprowadzony dla TVN24, TVP i Polsatu po zakończeniu pierwszej tury wyborów dawał w „dogrywce” 45,4% głosów Dudzie, 44,7% Trzaskowskiemu, a aż 9,9% ankietowanych było niezdecydowanych. I to właśnie do tej grupy, składającej się przede wszystkim z wyborców, którzy w pierwszej turze oddali swoje głosy na Krzysztofa Bosaka i Szymona Hołownię, muszą dotrzeć kandydaci, chcąc zapewnić sobie zwycięstwo. Jeśli wierzyć bukmacherom, najbardziej prawdopodobnym scenariuszem jest wygrana urzędującego prezydenta z niewielką przewagą, wynoszącą ok. 1,5 punktu procentowego.
WYBORY PREZYDENCKIE 2020 - II Tura - 12.07.2020 r.
Chociaż zaplanowana na 12 lipca druga tura wyborów zbliża się wielkimi krokami, wciąż sytuacja w wyścigu po Belweder jest otwarta. Różnica pomiędzy kandydatami jest na tyle niewielka, że kluczowe znaczenie może mieć frekwencja, a ta jest wielką niewiadomą. Co do zasady, w drugich turach wyborów prezydenckich w Polsce przeważnie była ona wyższa niż w pierwszych, ale w tym roku wcale nie jest to pewne. Wynika to przede wszystkim z dwóch czynników: po pierwsze – wakacje. Jeszcze nigdy wybory w Polsce nie odbywały się w lipcu, kiedy wielu z nas wypoczywa nad morzem, w górach czy nad jeziorami. Co prawda rekordowa liczba wyborców pobrała zaświadczenia umożliwiające spełnienie obywatelskiego obowiązku poza miejscem zamieszkania, jednak wciąż nie ma jasności, czy wakacyjny relaks i rozleniwienie nie wpłyną negatywnie na liczbę osób, które ostatecznie udadzą się do urn. Mobilizacja elektoratu będzie kluczowa. Drugim czynnikiem potencjalnie obniżającym frekwencję jest spora liczba głosów, którą w pierwszej turze otrzymał kandydat Konfederacji Krzysztof Bosak. Dla tej grupy wyborców obaj pozostający w grze kandydaci są dalecy od ideału – do urzędującego prezydenta mają żal o politykę socjalną, a z Rafałem Trzaskowskim dzielą ich sprawy światopoglądowe.
Szanse jak Legii w Poznaniu
Chociaż bukmacherzy zgadzają się, że ewentualna wygrana kandydata opozycji będzie niespodzianką, to dość wyrównane kursy wskazują na to, że Trzaskowski nie jest bez szans. Warto je porównać z ofertami zakładów na wydarzenia sportowe – Totolotek płaci na przykład 2,5 złotego (minus podatek) za każdą złotówkę postawioną na zwycięstwo Legii Warszawa w sobotnim spotkaniu z Lechem w Poznaniu. Kurs na wygraną gospodarzy to 2,85. Wygląda więc na to, że szanse kandydata PO na zostanie prezydentem są niemal takie same, jak zespołu prowadzonego przez Aleksandara Vukovicia na zwycięstwo na terenie wielkiego rywala – wcale niemałe, szczególnie jeśli przypomnimy sobie, że w zeszłym sezonie ekstraklasy, przed rundą finałową bukmacherzy płacili ponad 30 złotych za złotówkę postawioną na mistrzostwo Piasta Gliwice, a to właśnie ten zespół ostatecznie sięgnął po tytuł.