To były mistrzostwa świata pełne znakomitych występów, ale najjaśniej na katarskiej scenie błyszczeli dwaj aktorzy. Lionel Messi i Kylian Mbappe byli nie do zatrzymania i doprowadzili swoje reprezentacje do wielkiego finału. Pytanie, który z nich był lepszy, nie jest proste. Mbappe zdobył hattricka w finale i koronę króla strzelców, ale to Argentyna, dowodzona przez Messiego, podniosła Puchar Świata. A co mówią nam liczby?
Zaglądamy w klasyfikację kanadyjską i… nie mamy odpowiedzi na pytanie, która z gwiazd katarskiej imprezy lepiej sobie radziła. Zarówno Messi, jak i Mbappe zdobyli w niej po 10 punktów, na które składa się w przypadku Argentyńczyka 7 goli i 3 asysty, a w przypadku Francuza 8 bramek i 2 kończące podania. Możemy zaryzykować stwierdzenie, że Mbappe był skuteczniejszy. Nie tylko ze względu na fakt, że został królem strzelców, ale również po analizie nieco bardziej dogłębnych statystyk.
Po pierwsze, Francuz potrzebował znacznie mniej dobrych sytuacji, żeby zdobywać bramki. Jego współczynnik xG w całym turnieju wyniósł 5.2 – co można zinterpretować tak, że statystycznie z sytuacji, w których się znalazł, padłoby niewiele ponad 5 bramek. A zdobył ich osiem, dzięki ponadprzeciętnym umiejętnościom. To dana wykorzystywana coraz częściej w futbolu, wyliczana na podstawie statystycznego prawdopodobieństwa, że z konkretnej sytuacji boiskowej padnie gol.
Przykładowo – współczynnik xG zawodnika wykonującego rzut karny automatycznie wzrasta o 0.8, co oznacza, że na 80% powinien w tej sytuacji trafić do siatki. A w przypadku, w którym gracz strzela gola z 40 metrów po strzale życia, xG niemal nie wzrasta, bo prawdopodobieństwo, że z tego miejsca na boisku zdobędzie się bramkę, to promile. Messi w tej statystyce wypada nieco gorzej od Mbappe – do swoich siedmiu goli potrzebował współczynnika xG na poziomie 6.6, który był zresztą najwyższy spośród wszystkich graczy na turnieju. Oznacza to, że lider Albicelestes najczęściej dochodził (lub sam sobie wypracowywał) sytuacje, z których powinny paść gole.
Warto jednak pamiętać, że współczynnik konwersji, czyli stosunek xG do faktycznie zdobytych bramek, drastycznie obniża mu fakt, że w meczu z Polską Wojciech Szczęsny obronił jego strzał z rzutu karnego. Taka sytuacja, co w pełni zrozumiałe, podnosi xG, bo większość „jedenastek” jest zamieniana na bramki.
Warto też zauważyć, że Mbappe potrzebował mniej czasu do Leo na zdobycie swoich bramek. Ostatni grupowy mecz rozpoczął na ławce rezerwowych, a na murawie pojawił się dopiero na ostatnie 27 minut. Francuzi rozegrali też tylko jedną dogrywkę, w finale. Messi, nie dość, że rozegrał wszystkie mundialowe mecze od deski do deski, to ma na koncie również dogrywkę z Holandią.
Stabilność czy fajerwerki?
Kluczem do sukcesu Argentyny była równa, wysoka forma Messiego na całym turnieju. Leo strzelał w każdym spotkaniu, poza spotkaniem… z Polską.
Mbappe miał aż trzy spotkania, w których nie zapisał się w protokole meczowym. Nie dał rady pokonać golkiperów Tunezji (tutaj na murawie spędził tylko pół godziny), Anglii czy Maroka.
Za to, kiedy trafiał, robił to seriami. „Doppelpacki” w meczach z Danią czy Polską oraz hattrick w finale mówią same za siebie. Patrząc na dane liczbowe, to był mundial dwóch prędkości. W liczbie oddanych strzałów, strzelonych bramek, czy xG, Messi i Mbappe byli znacznie lepsi od konkurencji.
– „Przez cały mundial wspólnie z naszym partnerem, multiporównywarką ubezpieczeń rankomat.pl bawiliśmy się w typowanie strzelców i asystentów. Każdego dnia mundialu kibice wybierali swój zespół, starając się przewidzieć, jacy zawodnicy zapiszą się w tych kluczowych statystykach. No i nikt nie wątpił nawet przez chwilę w Messiego i Mbappe, w „Bramkomacie” prawie każdy gracz brał ich do swojej drużyny. Patrząc na liczby, nie pomylili się. Ci dwaj zawodnicy, jak można było się spodziewać, zdominowali mundial. A który z nich był lepszy? Skoro na to pytanie tak trudno odpowiedzieć, to przyznałbym to miano zawodnikowi, który podniósł w górę upragnione trofeum. FIFA przyznała miano MVP Messiemu i ja bym się z tym zgodził” – analizuje Michał Pol z Kanału Sportowego.
Jedno na pewno jest pocieszające. Wszyscy kibice obawiali się, co się wydarzy, kiedy era CR7 i Messiego dobiegnie końca. Następca tych gigantów już się wyklarował. Przed Kylianem Mbappe jeszcze wiele lat gry na najwyższym poziomie, a przecież jest jeszcze niesamowity Erling Haaland.
Opracował: Marcin Bratkowski