PKN Orlen planuje systematyczne obniżki cen paliw na stacjach przy założeniu, że utrzyma się tendencja spadkowa cen ropy – wynika z komunikatu prasowego spółki.
W poniedziałek rano (09.03.2020 r.) cena ropy spadała o ponad 20 proc. Za baryłkę Brenta płacono 35,31 USD, zaś za amerykańską WTI 32,51 USD. Tak gwałtowne spadki to efekt przede wszystkim wojny cenowej, jaką Arabia Saudyjska wypowiedziała Rosji.
Saudowie ogłosili, że będą pompować surowiec pełną mocą, by odbić sobie koronawirusowe straty. Wcześniej próbowano ograniczyć światową produkcję „czarnego złota” poprzez porozumienie krajów kartelu OPEC i Rosji, z powodu postawy tych ostatnich rozmowy zakończyły się jednak fiaskiem.
Co boli producentów ropy, zwykłym Kowalskim jest raczej na rękę. Tańsza ropa oznacza tańsze paliwa. Oczywiście proces przekładania spadków na światowych rynkach na polskie stacje trochę potrwa, jednak, jeżeli cena ropy się utrzyma, niebawem powinniśmy tankować za mniejsze pieniądze.
W związku z tym PKN Orlen zapowiada dostosowanie oferty cenowej do sytuacji rynkowej. Kierunek zmian wynika z uśrednionych cen tygodniowych, miesięcznych oraz kwartalnych informuje w komunikacie prasowym prezes zarządu PKN Orlen Daniel Obajtek.
– „Mając na uwadze, że tendencja spadkowa cen ropy zostanie utrzymana, a pozostałe czynniki będą stabilne, to systematycznie będziemy obniżać ceny paliw na naszych stacjach. Obecnie w Polsce mamy jedne z najniższych cen paliw w Europie. To efekt nie tylko niskiej ceny ropy naftowej, ale również rezultat naszych działań optymalizujących koszty produkcji” – prezes zarządu PKN Orlen Daniel Obajtek.
W komunikacie podano, że od początku roku obniżki cen paliw na stacjach Orlen wyniosły średnio ok. 20 groszy na litrze benzyny 95 i 32 grosze na litrze ON.
Jak dodano rozmiar i czas, w którym będą się zmieniać ceny detaliczne zależeć będzie przede wszystkim od cen surowca oraz od sytuacji na międzynarodowych rynkach paliw, które kształtują bazę dla cen hurtowych i detalicznych w Polsce.
W całej historii są jednak pewne „ale…”. Szczególnie warto zwrócić na kwestię zmienności na rynku ropy naftowej. Warto przypomnieć, że rok zaczynaliśmy od widma wojny z Iranem i ropy w okolicach 70 dolarów z ryzykiem pójścia powyżej 80 dolarów. Teraz jesteśmy na zupełnie drugim końcu osi emocji. To, że ropa spadła o 20 proc., to przy obecnej zmienności wcale nie oznacza, że zaraz nie pójdzie o podobny procent w górę. Szczególnie że wojna cenowa nie jest na rękę ani Saudom, ani Rosjanom, ani Amerykanom, którzy od czasów rewolucji łupkowej również są istotnym graczem na rynku po stronie podażowej i przy obecnych cenach ich platformy są pod kreską.
Nie będzie zatem zaskoczeniem, gdy niebawem pojawi się komunikat, że jednak producenci ropy się dogadali, a wówczas cena „czarnego złota” odbije, a my zwykli, detaliczni klienci nic z tego całego zamieszania nie skorzystamy.