Globalne ocieplenie bije kolejny rekord. Lipiec w skali ogólnoświatowej okazał się najcieplejszym lipcem, ale również jakimkolwiek innym miesiącem, na tle całej 142-letniej historii pomiarów meteorologicznych.
Średnia temperatura powietrza na lądach i oceanach była o 0,93 st. C. wyższa od normy wieloletniej i jednocześnie o 0,01 st. C. wyższa od dotychczasowego rekordu z lipca 2016 roku. Najbardziej nagrzały się lądy półkuli północnej, na których zmierzono aż 1,54 st. C. powyżej normy.
Naukowcy z amerykańskiej Narodowej Administracji Oceanicznej i Atmosferycznej (NOAA) podali, że lipiec 2021 był najcieplejszym miesiącem na świecie w historii pomiarów. Według naukowców, ten nowy rekord przyczynia się do niepokojącej i niszczącej ścieżki, jaką zmiany klimatyczne wyznaczyły światu.
NOAA podała, że łączna temperatura powierzchni lądu i oceanu wynosiła 0,93 st. C. powyżej średniej wieloletniej XX wieku, wynoszącej 15,8 st. C, co czyni go najgorętszym lipcem od 142 lat, czyli od kiedy prowadzone są pomiary.
Temperatura tegorocznego lipca była o 0,01 st. C. wyższa od poprzedniego rekordu z lipca 2016 r., który został wyrównany w 2019 i 2020 r.
Według danych opublikowanych przez Unijną Służbę ds. Zmian Klimatu Copernicus lipiec 2021 roku był trzecim najcieplejszym lipcem na świecie.
W Polsce lipiec zapisał się jako drugi najcieplejszy w 240-letniej historii pomiarów. Średnia temperatura powietrza przekraczała normę o co najmniej 2,10 st. C. Najcieplejszym lipcem pozostaje ten z 2006 roku, kiedy anomalia wyniosła 3,05 st. C. Pobity zaś został lipiec 2010 roku. Na wschodzie naszego kraju tak gorącego lipca jeszcze nigdy nie było.
Lipiec jest zazwyczaj najcieplejszym miesiącem w roku na świecie, ale lipiec 2021 roku prześcignął sam siebie jako najgorętszy lipiec i miesiąc w historii. Fakt ten z pewnością będzie miał wpływ na wiele procesów w przyrodzie. Bez wątpienia odczujemy ujemny bilans hydrologiczny.
Ostatnie ulewne deszcze lokalnie złagodziły suszę, jednak nie wszędzie. Dlatego też, według najnowszych danych IUNG, nadal mamy w Polsce suszę rolniczą. W których regionach kraju jest najbardziej sucho?
Okazuje się, że największy deficyt wody notowany był w dalszym ciągu na obszarze: Równiny Białogardzkiej, środkowej części Wybrzeża Słowińskiego, na Wysoczyźnie Damnickiej, na Pojezierzu Kaszubskim, Żuławach Wiślanych, we wschodniej części Kotliny Gorzowskiej, środkowej części Pojezierza Wielkopolskiego oraz we wschodniej części: Niziny Wielkopolskiej, Polesia Wołyńskiego, w północnej części Wyżyny Wołyńskiej i na Płaskowyżu Rybnickim od -200 do -259 mm. Mniejsze niedobry wody notowano na Wyżynie Przedborskiej, Wyżynie Kieleckiej, w zachodniej i wschodniej części Pojezierza Południowopomorskiego, w zachodniej części Wzniesień Południowomazowieckich, na Pojezierzu Ełckim, w południowej i północnej części Niziny Północnopodlaskiej, na Polesiu Lubelskim, Nizinie Śląskiej oraz w północnej części Kotliny Sandomierskiej od -120 do -199 mm. Na pozostałym terytorium kraju niedobory wody były mniejsze od -50 mm do -119 mm.
Susza rolnicza występowała na terenie województw:
1. pomorskiego,
2. zachodniopomorskiego,
3. wielkopolskiego,
4. mazowieckiego,
5. kujawsko-pomorskiego,
6. śląskiego,
7. warmińsko-mazurskiego,
8. lubelskiego,
9. podkarpackiego,
10. łódzkiego,
11. świętokrzyskiego,
12. lubuskiego,
13. opolskiego,
14. podlaskiego,
15. dolnośląskiego,
16. małopolskiego.
W ogłoszonym w poniedziałek raporcie opracowanym przez Międzyrządowy Zespół ds. Zmian Klimatu ONZ (IPCC) „naukowcy z całego świata przedstawili najbardziej aktualną ocenę kierunków zmiany klimatu”.
W tym otrzeźwiającym raporcie stwierdza się, że wpływ człowieka jednoznacznie powoduje zmiany klimatu i potwierdza, że skutki te są szeroko rozpowszechnione i szybko się nasilają.
Naukowcy są zaskoczeni tempem postępujących zmian, między innymi szybkim topnieniem lodowców. To niczego dobrego nie wróży i wiele nadmorskich terenów niestety zniknie pod wodą. Ci którzy mieszkają z dala od wybrzeża nie powinni przechodzić nad tym problemem do porządku dziennego, bo pośrednio zmiany także ich dotkną. Gwałtowne zmiany pogody, ekstremalnie wysokie temperatury i niszczycielskie burze staną się codziennością, z którą po części już obecnie się mierzymy.
Obyśmy nie dożyli takich czasów, kiedy przed wakacjami nie będziemy się zastanawiali, gdzie wyjechać, ale jak przetrwać letnie upały. Według naukowców przy obecnym tempie wzrostu poziomu wód w oceanach w niedalekiej przyszłości może nam odpaść wakacyjny kierunek na półwysep Helski, bo już może go nie być i będziemy mieli do czynienia, co najwyżej z archipelagiem małych wysepek, ale tylko przez jakiś czas.