Nadal trwa nabór do programu „Moja woda”, w ramach którego Polacy mogą otrzymać nawet 5 tys. zł dotacji na przydomowe instalacje zatrzymujące deszczówkę.
Nabór wniosków ruszył z początkiem lipca 2020 r., można je składać w Wojewódzkich Funduszach Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. W ramach programu „Moja woda” rząd planuje zainwestować 100 mln zł! Celem programu jest łagodzenie skutków suszy, po przez dofinansowani, m.in. przydomowych zbiorników na deszczówkę.
Co można sfinansować w ramach programu „Moja woda”?
Pieniądze są przeznaczone na dotowanie przydomowych instalacji, które mogą zatrzymywać wody opadowe lub roztopowe. Dopłaty wynoszące do 80 proc. kosztów i sięgające nawet 5 tys. zł można wydać na przewody odprowadzające wody opadowe, naziemne i podziemne zbiorniki retencyjne, oczko wodne, instalację rozsączającą oraz elementy do nawadniania lub innego wykorzystania zatrzymanej wody.
Bez wątpienia założenie gromadzenia wody opadowej przez mieszkańców na posesjach celem jej późniejszego wykorzystania jest sensowne. Nie jest to nic nowego dla działkowców, którzy od lat w ten sposób starają się zabezpieczyć swoje ogrodowe uprawy. W tym przypadku jest rozwiązań bardzo dużo w zależności od potrzeb i możliwości działkowca lub zarządu ogrodów działkowych.
Trochę inaczej sprawa się ma w przypadku terenu przydomowego, tu trzeba dostosować się do wymogów i przepisów, które mogą obowiązywać, szczególnie wtedy, kiedy przewidujemy zbiornik wkopany do gruntu.
Najlepiej byłoby, gdyby były to zamknięte zbiorniki na deszczówkę, bo w ten sposób ograniczamy parowanie wody, którą można potem wykorzystać do podlewania ogródka, upraw lub jako wodę w oddzielnym obiegu, zasilając np. spłuczkę w toalecie.
Jaki zbiornik na deszczówkę wybrać?
Wyróżnia się dwa rodzaje zbiorników na deszczówkę. Pierwsze to te w formie beczek, przeznaczonych do podłączenia do rynny. Drugie to zbiorniki podziemne, które trzeba zakopać na działce i podłączyć do systemu kanalizacyjnego. Wybór między nimi zależy od naszych potrzeb i warunków panujących na działce.
Pojemniki naziemne można dostać praktycznie w każdym sklepie z wyposażeniem ogrodów a nawet zamówić przez Internet. Wystarczy dosłownie kilkanaście minut, żeby podłączyć je do standardowej rynny (w zestawie często sprzedawane są specjalne kolanka i łączniki, a proces instalacji jest naprawdę prosty). Naziemne zbiorniki na deszczówkę spełniają potrzeby przeciętnego gospodarstwa domowego (ich pojemność najczęściej wynosi od 200 do 800 litrów), któremu potrzebna jest woda do podlewania kwiatów czy trawnika, spryskiwania chodnika czy spłukiwania auta.
W przypadku zdecydowania się na zainstalowanie zbiornika podziemnego mamy możliwość zastosowania pojemników o dużo większej pojemności liczonej w tysiącach litrów.
Te bardzo duże bardziej sprawdzą się na dużych działkach i ogrodach oraz w ekologicznych gospodarstwach rolnych lub agroturystycznych niż na przydomowych działkach.
Skąd moda na magazynowanie deszczówki?
Może to wielu zdziwić, ale okazuje się, że Polska ma jedne z najmniejszych zasobów wody w całej Unii Europejskiej. Jedynie 1400 m3 wynosi w naszym kraju tak zwana wielkość odnawialnych zasobów wody słodkiej na mieszkańca. Średnia wartość tego wskaźnika liczona dla całej wspólnoty do prawie 3000 m3, a dla świata to aż 5900 m3.
Przyczyną tego stanu rzeczy są zmiany klimatyczne i susza oraz to, że zatrzymujemy zbyt mało wody opadowej, która szybko ucieka do Bałtyku. To efekt wieloletnich zaniedbań, zarówno na szczeblu krajowym jak i samorządowym. O problemie politycy zazwyczaj dużo mówią, ale jeśli chodzi o stronę praktyczną, to można w tej kwestii mówić o systemowej zapaści. Stąd między innymi problemy związane z nadmiarem wody podczas intensywnych opadów i brakiem wody podczas okresów suchych. Zdekapitalizowana i zaniedbana infrastruktura hydrotechniczna od lat nie spełnia już swojego zadania. Warto przypomnieć, że na zachodzie są to nierzadko konstrukcje zbudowane jeszcze przez Niemców!
Obecnie retencjonujemy zaledwie 6,5 proc. wody przepływającej przez Polskę, według ekspertów to co najmniej o połowę za mało. Możemy to zmienić, starając się magazynować więcej wód opadowych i roztopowych, które mogą być wykorzystywane chociażby do podlewania roślin czy spłukiwania toalety. To jednak nie tylko sposób na oszczędzanie wody wodociągowej, która często ma bardzo dobrą jakość, ale także zmniejszenie zagrożenia powodziowego. Deszcze w ostatnich latach są bowiem znacznie bardziej gwałtowne, przez co wody opadowe nie wsiąkają w glebę i spływają do rzek lub przeciążają studzienki kanalizacyjne w miastach.
Źródło: Opracowanie Noizz