Spis Treści
Do szeroko opisywanych w mediach oszustw, np. „na wnuczka” czy „na policjanta” dochodzi kolejne. Teraz przestępcy podają się za kancelarie prawne specjalizujące się w obsłudze kredytobiorców. Podczas rozmowy twierdzą, że oszczędności rozmówcy są zagrożone, ale dzięki zastosowaniu się do ich rekomendacji można środki uratować. Przekonują, że z powodu opóźnienia w płatności rat bank właśnie wypowiada im umowę i będą musieli zapłacić od razu cała zaległą sumę, co podniesie koszt całego kredytu. Na celowniku oszustów znajdują się przede wszystkim frankowicze – być może dlatego że są oni szczególnie wyczuleni na różne próby niezgodnych z prawem działań i bardziej skłonni uwierzyć, że ponownie ktoś czyha na ich pieniądze.
Podszywanie się pod kancelarie
Według ekspertów rynkowych w ostatnim czasie nasiliły się próby oszukiwania kredytobiorców przez osoby podszywające się pod kancelarie prawne. Kontaktują się one telefonicznie lub SMS-owo z potencjalnymi ofiarami. Przekonują rozmówców do tego, że ich oszczędności są zagrożone, ale można zapobiec ich wyprowadzeniu, podejmując działania wskazane przez dzwoniącego. Szymon Goska, manager zarządzający Kancelarią SubiGo, ostrzega, że szczególnie narażeni na oszustwa są frankowicze. To ich w głównej mierze wzięli na cel przestępcy.
– „Największym niebezpieczeństwem jest to, że oszuści próbują wywołać w konsumencie poczucie, iż sprawa jest bardzo pilna. Działają szybko i agresywnie, chcąc zmusić potencjalną ofiarę do podjęcia nieprzemyślanych działań. Należy wiedzieć o tym, że klient uczciwego podmiotu zawsze powinien mieć czas na zapoznanie się z ofertą i prawnymi konsekwencjami proponowanych rozwiązań. Ponadto żadna rzeczywista kancelaria nie podejmuje działań na podstawie rozmowy telefonicznej bez odpowiedniej dokumentacji i dokładnej analizy prawnej” – mówi Szymon Goska.
Z kolei Adrian Goska, radca prawny w Kancelarii SubiGo, wyjaśnia, że kancelarie adwokackie i radcowskie co do zasady nie prowadzą bezpośrednich działań marketingowych, polegających na dzwonieniu do klientów z propozycjami usług. Takie praktyki byłyby nie tylko niezgodne z zasadami etyki zawodowej. Profesjonalne podmioty nie stosują praktyk, które mogłyby być interpretowane jako próby manipulacji czy wywołania poczucia zagrożenia w celu uzyskania korzyści majątkowych.
– „Oszuści oczywiście wykorzystują brak wiedzy konsumentów na temat procedur bankowych i zasad współpracy z prawnikami. Kancelaria prawna nigdy nie zwróci się do klienta z propozycją natychmiastowego rozwiązania problemu, szczególnie w kontekście bankowości czy kredytów, bez wcześniejszej, formalnej konsultacji i szczegółowego omówienia sytuacji prawnej” – dodaje mec. Goska.
Wykorzystywanie niewiedzy i strachu
Scenariusz rozmowy może być też inny. Oszuści dzwonią z informacją, że zaciągnięty przez ofiarę kredyt został właśnie zablokowany, bo ostatnio klient spóźnił się z opłaceniem raty. Przekonują, że bank będzie chciał ukarać kredytobiorcę i wezwie go do natychmiastowej spłaty kredytu. Jednak – jak dodają – jest sposób, by uniknąć tych nieprzyjemności. Rzekoma kancelaria jest gotowa podjąć działania i zablokować wypowiedzenie umowy, za niewielką opłatą. Dr hab. Krzysztof Waliszewski, profesor Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu, wyjaśnia, że oszuści dzwonią „w ciemno” i zakładają, iż wcześniej czy później wytypują osobę, która rzeczywiście jest kredytobiorcą i ma nawet drobne zaległości. Oczywiście cała narracja o wypowiedzeniu umowy jest wymyślona.
– „Procedury bankowe i przepisy prawne dokładnie regulują sposób postępowania z konsumentem niespłacającym terminowo zobowiązań. Pierwszym etapem tej procedury nie jest blokada całego kredytu lub postawienie go w stan natychmiastowej wymagalności. Zresztą nawet gdyby takie przepisy istniały, to i tak żadna kancelaria nie mogłaby sama z siebie powziąć takich informacji, gdyż są one objęte tajemnicą bankową” – tłumaczy dr hab. Krzysztof Waliszewski.
Do tego mec. Adrian Goska dodaje, że banki w Polsce nie blokują kredytów tylko dlatego, że kredytobiorca spóźnił się z jedną ratą. Działania takie byłyby nie tylko prawnie wątpliwe, ale także skomplikowane proceduralnie. Zazwyczaj banki najpierw wysyłają monity, a w przypadku dłuższych opóźnień uruchamiają procedury windykacyjne. Proces wypowiedzenia umowy kredytowej z powodu zaległości jest naprawdę długi i formalny. Przy tym konsument jest informowany na każdym kroku o swoich prawach i możliwościach wyjaśnienia sytuacji.
– „Tacy oszuści bazują na niepewności i stresie, jakiego mogą doświadczać kredytobiorcy, zwłaszcza ci, którzy mają zobowiązania we frankach szwajcarskich. Oni są szczególnie narażeni na manipulacje, ponieważ ich sytuacja prawna często jest bardziej skomplikowana, a kwestia kredytów walutowych budzi w Polsce wciąż wiele emocji. Dlatego też pewnie oszuści upatrzyli sobie właśnie frankowiczów” – podejrzewa mec. Goska.
Człowiek najsłabszym ogniwem
Z kolei prof. nadzw. Andrzej Gałecki z Uniwersytetu WSB Merito zauważa, że jeśli telefon od oszustów dotyczy rzeczywiście udzielonego przez bank kredytu, to można podejrzewać, iż doszło do nieuprawnionego dostępu do dokumentów, np. umów zawartych między bankiem a konsumentem. Z kolei oszuści podszywający się pod bank, którego klientem jest wytypowana osoba, dostają dane osobowe od samych ofiar, w tym wyłudzają je już na początku rozmowy, gdy proszą o przedstawienie się, podanie kwoty zadłużenia, terminu ostatniej spłaty itd. Część rozmówców w stresie recytuje wszystkie informacje, choć powinna zapalić im się w głowie przysłowiowa lampka ostrzegawcza.
– „Tego typu aktywność ma wywołać potrzebę niezwykle pilnego działania ze strony potencjalnej ofiary. Pod presją czasu i ewentualnych negatywnych skutków, które poniesie, jeśli nie zastosuje się do instrukcji oszustów, zaczyna ona współpracować z nimi” – komentuje prof. Gałecki.
Ekspert z WSB Merito nie ma wątpliwości co tego, że najsłabszym ogniwem w różnych przypadkach oszustw jest człowiek. Podatność na sugestie przestępców, brak świadomości o stosowanych – przestępczej natury – fortelach, obawa o przedstawiane w rozmowach telefonicznych konsekwencje prawne lub finansowe – są przyczyną bezpowrotnej utraty środków finansowych lub danych, które powinny być w szczególny sposób chronione.
– „Kancelarie prawne oraz banki nie praktykują w rzeczywistości opisywanych czynności. I to trzeba wyraźnie podkreślić. Dlatego, otrzymując tego rodzaju propozycję, należy wstrzymać się od pochopnych działań i w pierwszej kolejności sprawdzić, czy „oferująca pomoc” kancelaria prawna w ogóle istnieje. W przypadku banku najlepiej jest wyjaśnić tę kwestię poprzez osobisty kontakt z jego przedstawicielem” – zaleca prof. Andrzej Gałecki.
Jak podsumowuje radca prawny Adrian Goska, jeśli konsument otrzyma podejrzany telefon lub SMS, w pierwszej kolejności powinien przerwać rozmowę lub nie odpowiadać na wiadomość. Nie należy udzielać żadnych informacji osobistych czy klikać w przychodzące linki. Trzeba zachować spokój i wstrzymać się od podejmowania pochopnych decyzji. Oszuści często wykorzystują presję czasu, by zdezorientować ofiarę. W takiej sytuacji warto zweryfikować rozmówcę, dzwoniąc bezpośrednio do instytucji, którą rzekomo on reprezentuje. Podejrzaną sprawę należy zgłosić odpowiednim służbom, np. policji.
Źródło informacji: MondayNews