W poniedziałek rozpoczął się ogólnopolski protest walczących o podwyżki nauczycieli, którzy tak jak robili to policjanci masowo idą na L4.
Czytaj także:
MEN zamierza prześwietlić L-4 nauczycieli
Uzasadniając swoje postulaty, nauczyciele kilka dni temu w specjalnym apelu napisali:
„W dniach 17.12–21.12 bierzemy zbiorowe L4. Żądamy 1000 zł podwyżki od 1.02.2019 r. Jeżeli rząd nas nie wysłucha, akcję powtarzamy po Nowym Roku. Mamy dość niskich zarobków i coraz trudniejszych warunków pracy. Nie czekajmy na związki zawodowe, bo efekty ich pracy są marne i niewidoczne. Zjednoczmy się na dole!”.
Nauczyciele podkreślają, że ich wynagrodzenie wynosi od 1751 zł netto (stażysta) do 2377 zł (nauczyciel dyplomowany).
W niektórych międzyrzeckich szkołach rodzice już zostali ostrzeżeni, że część nauczycieli od poniedziałku może być nieobecna. Ta wyjątkowa sytuacja wymusza na dyrekcjach szkół zmianę planu zajęć i podjęcie innych działań, które umożliwią funkcjonowanie placówek oświatowych.
Zgodnie z twierdzeniami pedagogów nie ma czegoś takiego jak strajk czy protest konkretnej szkoły. O tym, czy nauczyciele zaprotestują decydują oni sami. To z pewnością dyrektorom szkół nie ułatwia koordynacji działań i zabezpieczenia szkół.
Związki zawodowe podkreślają, że z ewentualnym protestem nie mają nic wspólnego. Jednak od miesięcy postulują o 1000 zł podwyżki dla nauczycieli.

Minister edukacji narodowej Anna Zalewska wysłała list do nauczycieli. Obiecała w nim, że od stycznia zajmie się zmianą przepisów Karty Nauczyciela, i że o dodatek za wyróżniającą pracę będą mogli starać się wszyscy nauczyciele, bez względu na stopień awansu zawodowego. W liście przekonuje, że zadba o godne wynagrodzenie nauczycieli. „W ciągu kolejnych dwóch lat wynagrodzenia wzrosną łącznie o 15,8 proc.” – napisała.
Podobno ministerstwo na podwyżki zabezpieczyło pieniądze. Po obliczeniach okazało się, że być może nauczyciele, w przyszłym roku z tej puli otrzymają ok. 200 zł. Kwota ta w żaden sposób nie nawiązuje do 1000 zł., żądanego przez protestujących pedagogów. Zatem skala protestu może być jeszcze większa. Związek Nauczycielstwa Polskiego zastanawia się jak rozwiązać problem, który może być jeszcze większy podczas przyszłorocznych matur.
Nie wszyscy rodzice znajdują zrozumienie dla nauczycieli żądających 1000 zł podwyżki. Fora internetowe pełne są zarzutów rodziców, którzy w związku z protestem będą mieli poważny problem.
SONDA - Pytanie odnośnie zarobków w oświacie
Czytaj także:
MEN zamierza prześwietlić L-4 nauczycieli