OGŁOSZENIE

rak prostaty 001
Rak prostaty, wśród wszystkich chorób nowotworowych dotykających polskich mężczyzn wyróżnia się największą dynamiką wzrostu zachorowalności, przy jednoczesnym wzroście śmiertelności. Okazuje się, że tylko 37 proc. panów między 55. a 65. rokiem życia wykonało badanie PSA, choć powinni je zrobić wszyscy zaraz po 40-stce …

W leczeniu raka gruczołu krokowego w Polsce wydarzyło się w ostatnich latach wiele dobrego. Pacjenci z opornym na kastrację nowotworem prostaty otrzymywali kolejno dostęp do nowoczesnych terapii hormonalnych zarówno przed, jak i po chemioterapii. Dostęp otrzymywano także do leczenia w przypadkach wysokiego ryzyka progresji bez przerzutów (tzw. pacjenci M0). Nadal jednak bez opieki pozostaje grupa pacjentów z rozsianym, wrażliwym na kastrację rakiem stercza.

Rak gruczołu krokowego – największe zagrożenie onkologiczne dla mężczyzn

Rak prostaty, wśród wszystkich chorób nowotworowych dotykających polskich mężczyzn wyróżnia się największą dynamiką wzrostu zachorowalności, przy jednoczesnym wzroście śmiertelności. Statystycznie jest diagnozowany u jednego na siedmiu mężczyzn, choć według ekspertów pandemia COVID-19 znacząco zatrzymała wykrywalność, co obecnie sprawia, że lekarze mierzą się z tzw. długiem zdrowotnym, czyli nagłym wzrostem liczby nowych pacjentów.

 – „Problem stanowi to, że pacjenci często pojawiają się w naszych gabinetach w dość zaawansowanych stadiach choroby” – mówi prof. Anna Kołodziej z Kliniki Urologii Małoinwazyjnej i Robotycznej Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego im. Jana Mikulicza-Radeckiego we Wrocławiu. – „Blisko 25 proc. nowo zdiagnozowanych ma już przerzuty. Tymczasem od pojawienia się pierwszych komórek rakowych do wystąpienia budzących obawy symptomów może upłynąć nawet kilkanaście lat. Kluczowe jest więc wykrycie choroby na jak najwcześniejszym etapie, ponieważ daje to nawet 90 proc. szans na wyleczenie”.

Edukacja w zakresie profilaktyki może uratować życie

bogusław olawski, przewodniczący sekcji prostaty stowarzyszenia uroconti
Bogusław Olawski, przewodniczący Sekcji Prostaty Stowarzyszenia „UroConti”

Wg raportu „Nowotwory złośliwe w Polsce w 2019 roku” każdego dnia średnio 48 Polaków słyszy diagnozę „rak prostaty”. W skali roku jest to między 16 a 20 tys. nowych przypadków. Niepokój pacjentów budzą zwłaszcza statystyki dotyczące badań profilaktycznych – 2/3 mężczyzn w ogóle nie odczuwa potrzeby ich wykonywania, a do lekarzy zgłasza się wyłącznie za namową kobiet (żon, partnerek czy córek).

 – „Skóra cierpnie, kiedy czyta się, że tylko 37 proc. panów między 55. a 65. rokiem życia wykonało badanie PSA, choć powinni je zrobić wszyscy zaraz po 40-stce” – mówi Bogusław Olawski, przewodniczący Sekcji Prostaty Stowarzyszenia >>UroConti<<. – „Nasze stowarzyszenie prowadzi szereg działań zmierzających do zwiększenia świadomości w zakresie profilaktyki i regularnych wizyt w poradniach urologicznych, ale to ciągle za mało. Są kampanie, programy prozdrowotne, choćby >>Profilaktyka 40 plus<<, w ramach której można zrobić badania i upewnić się, że z naszą prostatą wszystko w porządku, a nawet jeśli nie, to natychmiast zacząć działać i mieć do dyspozycji wszystkie opcje terapeutyczne”.

Opóźnienia i ograniczenia w dostępie do leczenia

Opcje terapeutyczne, o których mówi Bogusław Olawski, i które mają do dyspozycji polscy urolodzy i onkolodzy, różnią się niestety od tych, którymi leczy świat. Nowoczesne terapie trafiają do Polski z kilkuletnim opóźnieniem. Dziś nowoczesne leki hormonalne są dostępne w dla chorych mierzących się z opornym na kastrację rakiem gruczołu krokowego z przerzutami, a od marca 2022 roku również bez przerzutów. Ciągle jednak brakuje refundacji na etapie, kiedy pacjenci zostali już zdiagnozowani w stadium przerzutowym lub u których podczas nawrotu stwierdzono przerzuty, ale są jeszcze wrażliwi na leczenie hormonalne nowoczesnymi preparatami, takimi jak octan abirateronu, apalutamid i enzalutamid.

 –  „Mamy liczne dowody poparte badaniami, że pacjenci, którzy otrzymali nowoczesne leczenie hormonalne na początku terapii, mieli lepsze wskaźniki przeżycia, uzyskali wydłużenie czasu do progresji choroby czy zmniejszenie ryzyka wystąpienia kolejnych przerzutów” – tłumaczy prof. Anna Kołodziej.
„Są to leki doustne, co oznacza, że nie trzeba spędzać wielu godzin w szpitalu, i mają niewielkie ryzyko powikłań. Pozwalają na długie utrzymanie normalnego funkcjonowania w życiu społecznym i zawodowym. Niestety nie są w Polsce refundowane, więc dziś pacjent z pierwotną chorobą przerzutową musi czekać na ich zastosowanie, aż do osiągnięcia stadium oporności na kastrację”.

Populacja pacjentów z hormonowrażliwym rakiem gruczołu krokowego jest znaczącą grupą chorych, z których olbrzymia większość to osoby starsze, a co najmniej połowa ma liczne choroby współistniejące.

 –  „Dlatego tak ważne jest indywidualne podejście do pacjenta” – mówi Bogusław Olawski. – „Trzeba brać pod uwagę zarówno profil bezpieczeństwa poszczególnych leków, jak i ogólny stan zdrowia chorych. Dlatego tak walczymy o to, żeby nasi lekarze mieli do dyspozycji jak najszerszy wachlarz opcji terapeutycznych”.

Zamieszanie z programem lekowym

Leczenie raka prostaty jest w Polsce refundowane w oparciu o program lekowy. 5 grudnia ubiegłego roku Rada Przejrzystości przy Prezesie AOTMiT przygotowała opinię uznającą za zasadne modyfikację i utworzenie nowej treści programu lekowego B.56. „Leczenie chorych na raka gruczołu krokowego (ICD-10: C61)”.

 –  „Jesteśmy bardzo zaniepokojeni działaniami podejmowanymi zarówno przez Ministerstwo Zdrowia, jak i AOTMiT. Rozmowy o zmianach w programie lekowym trwają od marca 2022, to już prawie rok. Nie mamy jednak dostępu do proponowanych treści a cały proces modyfikacji programu jest bardzo nietransparentny” – mówi Bogusław Olawski, który uczestniczył w posiedzeniu, ale nie udało mu się zapoznać z treścią nowej wersji programu. – „Jak niby miałem przekazać swoje uwagi do czegoś, czego nie widziałem na oczy? – pyta rozgoryczony. – Nikt nie chciał mi odpowiedzieć na pytanie, dlaczego ta sprawa ma taki dziwny przebieg, dlaczego treść programu jest >>tajna<< i dlaczego nadal pozostają niezaopiekowane grupy pacjentów z rakiem prostaty wrażliwym na kastrację, i dlaczego kryteria włączenia i wyłączenia pacjentów do programu tak drastycznie odbiegają od wytycznych międzynarodowych. Wystarczy jeden wzrost PSA i możemy być wykluczeni z programu, co oznacza dla wielu wyrok śmierci”.

Dyskryminacja mężczyzn z rakiem prostaty

 „UroConti” uważa, że w podejściu do finansowania przez płatnika publicznego leczenia onkologicznego występują znaczące dysproporcje. W piśmie skierowanym do AOTMiT zwraca uwagę na swoistą dyskryminację.

  „Nie możemy się zgodzić na takie traktowanie z racji tego, że jesteśmy mężczyznami. Jak to się dzieje, że przy podobnej populacji pacjentów i podobnym poziomie skuteczności nowoczesnych leków, mężczyźni z zaawansowanym nowotworem prostaty mają dużo bardziej ograniczony dostęp do leczenia, niż kobiety z zaawansowanym nowotworem piersi” – podkreślają autorzy pisma.

W dalszej części dokumentu „UroConti” apeluje o powrót do standardów procedowania, zarówno przez AOTMiT, jak i samą Radę Przejrzystości. Wnioskuje też o upublicznienie planów posiedzeń Rady Przejrzystości z odpowiednim wyprzedzeniem. Zgodnie z zapowiedziami przedstawicieli resortu temat leczenia raka prostaty miał być ponownie omawiany 30 stycznia.

Nie czekać z nowoczesną farmakoterapią do zaawansowanego stadium choroby

uroconti
Stowarzyszenie Osób z NTM „UroConti”

Pacjenci z „UroConti” od dawna walczą o to, by, jak często mówi prof. Piotr Chłosta, kierownik Katedry i Kliniki Urologii Wydziału Lekarskiego UJ CM, „być wreszcie tam, gdzie inni dawno już są”, czyli wdrażać leczenie na każdym etapie choroby. Według Stowarzyszenia „UroConti” podobną strategię zdawał się prezentować premier Mateusz Morawiecki podczas konferencji dotyczącej Krajowej Sieci Onkologicznej.

 –  „Rolą państwa, rolą rządu jest zbudowanie takiego systemu, żeby ta wiedza i te lekarstwa, mogły być we właściwy sposób, na najwłaściwszym etapie, czyli zazwyczaj tu chodzi o jak najwcześniejszy etap choroby nowotworowej zastosowane. Od wielu lat walczymy przecież o Polskę równych szans, aby bez względu na miejsce zamieszkania każdy Polak i każda Polka mieli dostęp do usług medycznych na podobnym, jak najwyższym z punktu widzenia sprzętu i dostępności leków poziomie. W tym wszystkim, co robimy najważniejszy jest człowiek, najważniejszy jest cierpiący pacjent i jego rodzina” – mówił wtedy prezes Rady Ministrów.

Wizja rządu nie różni się zatem od stanowiskiem pacjentów ani środowiska medycznego. Podczas Konferencji „Priorytety w Ochronie Zdrowia” mówił o tym prof. Paweł Wiechno z Narodowego Instytutu Onkologii im. Marii Skłodowskiej-Curie w Warszawie.

 –  „Pacjenci zdiagnozowani na etapie choroby przerzutowej żyją długo i byłoby dobrze, gdyby żyli jeszcze dłużej, a taką możliwość uzyskalibyśmy, gdybyśmy mogli żonglować intensyfikacją pierwszego leczenia. Bo najważniejsze jest pierwsze leczenie. Im później sięgniemy po nowoczesne leki, tym słabiej i gorzej działają, krócej kontrolują chorobę” – podkreśla prof. Paweł Wiechno.

Wypełnić lukę terapeutyczną

Odnosząc się do zmian prof. Wiechno zwrócił uwagę, że programy lekowe wymuszają pewien porządek, ale w przypadku raka prostaty ocena tego, co uzyskujemy wymaga mocno specjalistycznej wiedzy.

 –  „Mam nadzieję, że nowy program lekowy uchroni mniej doświadczonych lekarzy od popełniania błędów, chociażby skończenia leczenia z powodu pojawienia się pojedynczej zmiany przerzutowej w zwykłej tomografii. Że nie będzie miał tych pułapek, na których mniej doświadczeni lekarze polegną” – prof. Wiechno.

Według pacjentów „UroConti”, prace nad nowym programem lekowym są doskonałą okazją do wypełnienia luki, jaka istnieje w leczeniu raka gruczołu krokowego.

 –  „Uważamy, że niewielkim nakładem można zlikwidować niszę, w jakiej dziś znajdują się chorzy z rozsianym, wrażliwym na kastrację rakiem stercza. Wtedy będzie można powiedzieć, że nasi lekarze mają takie same możliwości terapeutyczne, jak lekarze leczący nasze żony, matki czy córki chorujące na raka piersi, a także pacjenci z rakiem gruczołu krokowego w innych krajach” – kończy z nadzieją Bogusław Olawski.


Źródło informacji: Stowarzyszenie Osób z NTM „UroConti”

REKLAMA

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz swój komentarz!
Proszę podać swoje imię