Aktualnie medycyna pola walki rozwija się w zawrotnym tempie. Dlatego wojskowy medyk musi kształcić się bezustannie dla dobra pacjentów.
Rozmowa z kapralem Arielem, ratownikiem medycznym służących w 17 Wielkopolskiej Brygadzie Zmechanizowanej w Międzyrzeczu.
Znajdujemy się na terenie strzelnicy garnizonowej niedaleko Międzyrzecza, gdzie kapral Ariel zabezpiecza pod względem medycznym zajęcia ogniowe pododdziałów brygady.
Panie kapralu na początku proszę przybliżyć swoją sylwetkę.
Mam 32 lata, z czego 12 lat spędziłem w mundurze — w 17 Brygadzie Zmechanizowanej (dodaje, uśmiechając się). Z wykształcenia jestem ratownikiem medycznym i takie stanowisko służbowe obecnie zajmuję. Prywatnie jestem tatą rocznej dziewczynki i mężem. Swoją przygodę z wojskiem rozpocząłem w roku 2011. Pracuję dodatkowo jako ratownik szpitalu powiatowym.
Zamiłowanie do munduru i ratownictwa. Co było pierwsze?
Pochodzę z rodziny „wojskowej”, dlatego zamiłowanie do munduru rośnie ze mną od najmłodszych lat. Natomiast, jeśli chodzi o ratownictwo medyczne, odkąd pamiętam odczuwałem potrzebę pomocy innym.
Od 16 roku życia należałem do Społecznej Krajowej Sieci Ratunkowej funkcjonującej na terenie Międzyrzecza. Zaczynałem od podstawowych czynności — zabezpieczałem medycznie różnego rodzaju przedsięwzięcia. Z czasem ukończyłem kursy z BLS-u i AED (Basic Life Support — podstawowe zabiegi ratujące życie oraz Automated External Defibrillator — obsługa defibrylatora) i sam mogłem prowadzić szkolenia w roli instruktora.
Czyli można powiedzieć, że robi pan to, co kocha?
Tak, jak najbardziej.
Dyżury spędzone w Szpitalnym Oddziale Ratunkowym to odpowiedzialna, wymagająca i stresująca praca. Warto się tym zajmować?
Z pewnością odpowiedzialna praca… Tak, miewam chwilowe kryzysy. Moim wentylem bezpieczeństwa jest rodzina. Tak naprawdę odpoczywam w domu tam, gdzie są moi najbliżsi. Aktualnie przygotowuje się do triathlonu, więc z wysiłkiem fizycznym jestem za pan brat.
A odpowiadając na pytanie, czy warto… uważam, że realne sytuacje wpływają na doświadczenie, którego pracując w szpitalu, nabywam sporo. Praktyka jest bezcenna i bardzo ważna. Zdobyte umiejętności wykorzystuje w służbie. Jako wojskowy instruktor mogę się dzielić swoją wiedzą z innymi żołnierzami, być dla nich przykładem. To głównie dlatego zdecydowałem się na pracę w SOR i ZRM.
Czy istnieją różnice pomiędzy zadaniami ratownika medycznego w wojsku, a w środowisku cywilnym?
Zdecydowanie tak, są różnice. Ratownictwo cywilne bardzo mocno różni się od ratownictwa wojskowego, przede wszystkim odmiennym sposóbem udzielania pomocy. Systemy ratownictwa opierają się na różnych procedurach.
W cywilu działamy według algorytmów ABC, DEF itd. Natomiast w wojsku według algorytmu MARCHE, czyli kolejno M — masywne krwotoki; A — drożność dróg oddechowych; R — poszukiwanie otwartych ran klatki piersiowej i pleców; C — krążenie, poszukiwanie mniejszych zranień; H — hipotermia, głowa; E — wszystko inne w tym badanie urazowe. Różnią się priorytetami, w środowisku wojskowym w pierwszej kolejności zajmujemy się zatamowaniem masywnych krwotoków. Wynika to ze specyfiki działań na polu walki. W cywilu, w związku z tym, że prawdopodobieństwo masywnego krwotoku z miejsca trudno dostępnego jest znikoma, zaczyna się od sprawdzenia przytomności – tzw. ABC, kontrolujemy drożności dróg oddechowych itd.
Te same metody działania, lecz ze względu na charakter obrażeń procedury działania są zupełnie inne.
Gdzie widzisz siebie za 5 lat?
Widzę siebie w wojskowym mundurze… (pauza), ale już oficerskim. W dalszym ciągu chciałbym szkolić ludzi, żołnierzy poczynając od najniższego szczebla. Przekazywać ratownikom medycznym kluczową wiedzę. Aktualnie medycyna pola walki rozwija się w zawrotnym tempie. Dlatego wojskowy medyk musi kształcić się bezustannie dla dobra pacjentów.
Tego wszystkiego życzę!
Rozmawiała por. Anna Dominiak
* * *
Chcesz zostać Żołnierzem 17 Brygady Zmechanizowanej? Aby wstąpić w szeregi zmotoryzowanych, skontaktuj się z rekruterem, pod numerem telefonu 887 703 311 lub odwiedź stronę https://www.wojsko-polskie.pl/bedziesz-/