Gościem spotkania 23 maja 2018 r. w Muzeum Ziemi Międzyrzeckiej, była poetka z Izraela Braha Rosenfeld. Podczas wieczoru pani Braha zaprezentowała swój nowy zbiór wierszy, pt. „Połatane cienie”. Spotkanie zorganizowane w Sali Starościńskiej prowadziła Maria Marciniak.
Przybyłych na spotkanie powitał Andrzej Kirmiel, dyrektor Muzeum Ziemi Międzyrzeckiej. Następnie w kilku słowach przybliżył postać Brahy Rosenfeld. – „Gościem dzisiejszego wieczoru jest pani Braha Rosenfeld, autorka wydanego w maju, w języku polskim, zbioru wierszy, pod red. prof. Gabrieli Matuszek i prof. Wojciecha Ligęzy, pod tytułem „Połatane cienie”. Tomik wierszy wydała Krakowska Biblioteka Stowarzyszenia Pisarzy Polskich. Wiersze na polski z języka hebrajskiego przełożyła pani Braha, także przy współudziale Bohdana Zadury oraz Krystyny Lenkowskiej i Leszka Elektorowicza.”
Pani Braha urodziła się w 1946 roku w obozie przejściowym w Niemczech jako Bronisława FEINBURG. Rodzina wróciła do Polski w poszukiwaniu krewnych, niestety nikt nie ocalał. W Polsce mówiła po polsku. W 1958 roku wyemigrowała z rodziną do Izraela. Uczyła się języka hebrajskiego, ukończyła studia na Wydziale Filozoficznym Uniwersytetu w Tel Awiwie, studiowała też literaturę hebrajską i anglistykę. Poetka – pisze po hebrajsku, tłumaczka literatury polskiej, krytyk literacki. Organizuje także wieczory literackie, warsztaty twórczego pisania.
Debiut poetycki pani Brahy przypadł na rok 1990, wierszami pisanymi po hebrajsku. W 2003 roku była przewodniczącą Stowarzyszenia Pisarzy Hebrajskich w Izraelu.
W Izraelu opublikowała do tej pory 5 tomików wierszy pisanych po hebrajsku:
- 1994 – „Byłam dziewczyną ognia, byłam dziewczyną wody”
- 1998 – „Sulamitka i człowiek ognia”
- 2008 – „Moja matka maluje” – tomik wyróżniony specjalną nagrodą Fundacji dla Sztuk Pięknych im. Jehoszui Rabinowicza w Tel Awiwie oraz Fundacji Yad Vashem w Jerozolimie
- 2010 – „Genesis od nowa” – pierwsza nagroda Stowarzyszenia Pisarzy Izraelskich
- 2017 – „PATCHWORK” – tomik nominowany do dwóch nagród literackich
Wiersze pani Brahy zostały przetłumaczone na język angielski, francuski, serbski, chorwacki, albański, rumuński i polski. Utrzymuje kontakty z poetami ze Stowarzyszenia Pisarzy Polskich. Mieszka w Bat Jam (na polski Córka Morza) nad Morzem Śródziemnym, w dystrykcie Tel Awiwu.
Fotorelacja
Zdjęcia: Małgorzata CzułupWieczór poetycki muzycznie ubarwił pan Zdzisław Musiał, nauczyciel klasy gitary Państwowej Szkoły Muzycznej I stopnia w Międzyrzeczu, autor 10 zbiorów nutowych i wydanych dwóch płyt. Na powitanie gościa pan Zdzisław zagrał fragment polskiego tańca narodowego – poloneza. Następnie usłyszeliśmy kujawiaka, a na zakończenie oberka.
W trakcie spotkania poetka obok prezentacji swojej twórczości podzieliła się ze słuchaczami wspomnieniami ze swojego dzieciństwa spędzonego w Polsce, a także przeżyciami w późniejszym okresie, kiedy już mieszkała w Izraelu. Pani Braha emigrując do Izraela była 12-letnią dziewczynką. Nie znała języka hebrajskiego, nie znała tego kraju, jego przestrzeni, ludzi, zwyczajów. Przywiozła ze sobą na nieznaną ziemię odziedziczoną traumę Holocaustu (odziedziczoną, bo urodziła się tuż po wojnie) i gorzkie przeżycia wyjazdu z Polski. Swoje cierpienie i ból wypowiedziała w poezji, którą w części mogliśmy poznać podczas spotkania.
W trakcie spotkania zaprezentowany został nowy zbiór wierszy, pt. „Połatane cienie”. Tomik wierszy wydała Krakowska Biblioteka Stowarzyszenia Pisarzy Polskich. Wiersze na polski z języka hebrajskiego przełożyła pani Braha, także przy współudziale Bohdana Zadury oraz Krystyny Lenkowskiej i Leszka Elektorowicza. Usłyszeliśmy między innymi: „Na osiedlu imigrantów”, „Rozdarty warkocz” i „Coraz bardziej obca”.
Podczas tego wyjątkowego spotkania, obok pięknej poezji usłyszeliśmy także wiele życiowych spostrzeżeń, przemyśleń i wniosków autorki, które w sumie składają się na tzw. mądrość życiową, a jak powszechnie wiadomo … mądrego człowieka zawsze warto posłuchać.
Spotkanie zostało zarejestrowane. Zachęcamy do oglądania niemal dwugodzinnej relacji wideo.
FILM
Wiersze
„Na osiedlu imigrantów”
Latem
słońce mnie prażyło,
czarny mój warkocz splatając –
mama się poparzyła.
Byłam dziewczyną ognia.
Zimą
smagały mnie deszcze
i czubki moich palców
grad mroził.
Byłam dziewczyną wody.
A nad otchłanią
wiatr i duch je rozdzielał
parawanem z powietrza.
Uniosłam się zwiewna,
bardzo lekka,
wyrosły mi skrzydła.
I nie miałam ziemi,
nawet drobinki prochu.
„Rozdarty warkocz”
Poranek otulił się obcym językiem
prażyło słońce
wiatr ciepły jak oddech
poruszał falami w żyłach
a puls plótł strachom na wróble
suche warkocze
– słońce boli – powiedziała dziewczyna
z warkoczem rozdartym na dwa końce
świata
– wody – zawołała
wody wzbierały jej w głowie
wody wzywały do powrotu
– wody,
powtórzyło echo
„Coraz bardziej obca”
Na obcych omdlałych ulicach
wachlarzem rozpostartych rąk
stara się kogoś
dotknąć
Jej sukienka wypiera się własnego ciała
nie poddaje się regułom deszczów
przeglądając się w witrynie sklepu
na próżno szuka swego odbicia
nawet litościwe niebo
zapomniało jej imię
tylko jej spojrzenie wbite w szkło
wryte
w moją pamięć
płonie
Izraelska poezja ? Niech ją zacytują Palestyńczykom .