Przez nieudolność włodarzy z PiS szpitale tymczasowe, które miały leczyć pacjentów zarażonych Covid-19 świecą pustkami. – Nie dość, że spóźnione, to jeszcze słono przepłacone. Niecały tysiąc najlżej chorych obsłużonych za ponad 600 milionów – alarmuje Hanna Gill-Piątek, posłanka Polski 2050.
O koszty powstania szpitali tymczasowych, liczbę pacjentów, zawarte umowy Hanna Gill-Piątek zapytała urzędy wojewódzkie. – „W odpowiedziach wojewodów widać, jak bardzo nieefektywnie wydawane są pieniądze na walkę z epidemią. Tam, gdzie szpital urządzono w hali wystawienniczej czy centrum konferencyjnym, jak Łodzi czy Katowicach, koszty są po prostu astronomiczne!” – mówi Hanna Gill-Piątek.
Odpowiedzi urzędów wojewódzkich pokazują ogrom marnotrawstwa i nieudolności. Np. w Dolnośląskim tylko na najem Centrum Kongresowego wydano 6,6 mln zł. Mimo to dotychczas nie udało się tam przyjąć żadnego pacjenta. W Podlaskiem na organizację szpitala tymczasowego poszło 9,3 mln zł. Również tu nikogo się nie leczy. Pewną pociechą jest udostępnienie tego miejsca na punkt szczepień.
Również w innych miastach szpitale tymczasowe pełnią tę rolę, ale podstawowej już nie – nie leczą zarażonych groźnym wirusem Ale na organizację szpitali poszły gigantyczne sumy. Na dostosowanie Hali EXPO Krakowie wydano 35 mln złotych, a zmiana funkcji hali MTP w Poznaniu pochłonęła 27 mln zł, a Netto Areny w Szczecinie – 13 mln złotych.
Eksperci mówią zgodnie, że szpitale tymczasowe powinny być przygotowane latem zeszłego roku. Było przecież jasne, że grozi nam kolejna fala pandemii. Na ten rozwój wypadków przygotowały się kraje UE. Ale nie Polska. Dopiero 27 października, został opublikowany dokument „Ogólne wytyczne w zakresie przygotowania i uruchomienia szpitali tymczasowych w obiektach wielofunkcyjnych: arenach, stadionach, centrach kongresowych, centrach wystawienniczo-targowych, w związku z pogorszeniem się sytuacji epidemicznej wirusa SARS-CoV-2 w Polsce”.
Dlatego szpitale tymczasowe powstawały zbyt późno. Mogły leczyć pacjentów tylko z lekkimi objawami, więc nie odciążyły szpitali. Ale projekt pochłonął masę publicznych pieniędzy. Na jego organizację przeznaczono już 600 mln złotych.
Dodatkowo dochodzą koszty za każde „wolne” czy „zajęte” zgłoszone łóżko w takim szpitalu. Jeżeli łóżko jest w gotowość do przyjęcia chorego, jego koszt to 822,43 zł/dobę za łóżko zwykłe i 3773 zł za łóżko respiratorowe, wreszcie 18 299 złotych za każdy dzień pracy izby przyjęć.
Gdy na łóżkach leżą chorzy, stawki za leczenie są o kilkaset złotych wyższe. A cały personel zatrudniony w szpitalach tymczasowych otrzymuje pensję w wysokości 200% wynegocjowanej stawki brutto w umowie o pracę lub częściej umowie cywilnoprawnej.
Mimo pustek w szpitalach tymczasowych wojewodowie ich nie zamykają w obawie przed kolejną falą pandemii. Dzieje się to kosztem oddziałów z „niecovidowymi oddziałami”, które stały się dysfunkcyjne i odpowiedzialnie za dramatyczne wysokie liczby zgonów, najwyższe od czasów zakończenia II wojny światowej.