Analitycy nie mają dobrych informacji dla polskich rodzin. Na żywność wydajemy coraz więcej. W grudniu aż o 8,3 proc. więcej rok do roku i o prawie 3. proc. więcej niż w listopadzie.
Pensje w górę, to i wydatki w górę. Nie tak dawno politycy partii rządzącej ogłaszali, że średnie wynagrodzenie w Polsce wzrosło do 5,6 tys. zł brutto, a pensja minimalna do 2,6 tys. zł brutto. Niestety teraz przyszedł czas na wzrost wydatków.
– „Bo przedsiębiorcy podnoszą ceny, dlatego, że im wzrastają koszty. Jak im wzrastają koszty, to oni starają się sobie to zrekompensować wzrostem cen. To są niestety normalne mechanizmy gospodarcze. Nic nie zdołamy na to poradzić, ale przynajmniej możemy starać się działać tak, żeby były podnoszone te świadczenia dla tych, dla których to zależy de facto w stu procentach od polskiego państwa” – tłumaczył Prezydent RP, Andrzej Duda podczas spotkania z mieszkańcami Nowego Miasta Lubawskiego.
Ceny zakupów w górę
Media prezentowały, tzw. „koszyk Dudy”, którego koszt według wyliczeń GW wzrósł o 27 proc. w ciągu pięciu lat, a teraz przyszedł czas na wyliczenia „Rzeczpospolitej”.
Dziennik jak co miesiąc sprawdził, o ile podrożało 37 produktów i usług zakupionych przez hipotetyczną 4-osobową rodzinę. Analizy pokazały, że w grudniu rok do roku ceny wzrosły aż o prawie 8,3 proc. do 1 247,31 zł, a w ujęciu miesiąc do miesiąca o 3 proc.
Najmniej na zakupy wydadzą rodziny z Podkarpacia – 1 187 zł, najwięcej z Zachodniopomorskiego – 1 304 zł. Warszawiacy zostawią zaś w sklepach 1 248,70 zł.
Dlaczego ceny tak wzrosły?
Na podwyżki cen produktów w sklepach składa się kilka czynników, m.in. podwyżka cen VAT-u, prądu czy paliw. Niestety, musimy się nastawić, że 2020 rok nie będzie zbyt łaskawy dla naszych portfeli.
Inflacja w Polsce też robi swoje. W styczniu, lutym i marcu może nawet przekroczyć 4 proc. Na kwoty, które zostawiamy w sklepach, wpłynęły również koszty energii i wody, płaca minimalna, akcyza na papierosy i alkohol.
Susza
Do tego wszystkiego dochodzi jeszcze susza, która niewątpliwie wpływa na produkcję rolniczą i sadowniczą, co się przełoży na niższe plony i zbiory. Okresy suszy nie są w Polsce niczym nadzwyczajnym, mierzyliśmy się z jej skutkami w 1992, w 2003, i w 2010 r., a także latem w ubiegłym roku. Biorąc pod uwagę aktualną sytuację hydrologiczną i bilans opadów, to należy się liczyć z tym, że w 2020 roku susza może być znacznie dotkliwsza o ile średnia opadów w najbliższym czasie nie powróci do normy.
Oczywiście to wszystko zależy także od regionu. W tej chwili przewiduje się, że mocno narażone na dużą suszę są m.in. Lubuskie, Wielkopolska i Kujawy, gdzie opadów jest dość mało, mniej niż na południu. Ale obecne długoterminowe prognozy mówią też, że sucho będzie również właśnie na południu Polski. Tam przewidywane są opady o 10-20 proc. mniejsze, niż zazwyczaj.
Ostatnio zdarzają się takie lata, kiedy przez długi czas deszcz nie pada, a nagle w jeden-dwa-trzy dni spadnie tyle wody, ile wynosi miesięczna czy dwumiesięczna norma. Ale trzeba pamiętać, że takie sytuacje wcale nie sprawiają, że sytuacja się normuje. Tej wody, owszem, jest dużo, ale ona dość szybko spływa do morza, przychodzą kolejne upały i znów mamy wielki kłopot.