Zdrowe i pięknie kwitnące kasztanowce, które rosły po lewej i prawej stronie kościoła pw. św. Wojciecha w tegorocznym sezonie nie zakwitły i nie wytworzyły liści.
Mieszkańcy Międzyrzecza już dawno zauważyli, że z drzewami, które były piękną dekoracją fasady kościoła dzieje się coś dziwnego. Dotąd każdego roku w maju pięknie kwitły i dawały odrobinę cienia w tym miejscu, w upalne dni.
Choroby kasztanowców łatwo zaobserwować latem, gdy spacerujemy po parkach, alejach przyulicznych, czy we własnym ogrodzie. Większość objawów to efekt działania szrotówka – motyla, który niszczy polskie kasztanowce dopiero od piętnastu lat. Aż trudno uwierzyć, że takie zniszczenie powoduje owad, którego pierwszy raz zaobserwowano w 1985 roku w Macedonii. Niemniej w przypadku opisywanych drzew takich owadów nikt nie zauważył.
Kasztanowce także często ulegają grzybowi o łacińskiej nazwie Guignardia aesculi. Jeśli grzyby są powodem zamierania drzew, to może należałoby podjąć jakiekolwiek próbę ich leczenia?
W tym roku drzewa pozbawione są liści i wyraźnie widać, że usychają. Jest to bardzo dziwne, bo drzewo od strony ulicy Ogrodowej rośnie bez problemu, natomiast tym dwóm kasztanowcom, coś lub ktoś zaszkodził.
Sprawa jest tym bardziej dziwna, że w tej kwestii nikt nie chce udzielić informacji i wyjaśnić co się dzieje, czy mamy tu z naturalnym procesem chorobowym, czy ze zwykłym wandalizmem w najgorszym wydaniu.
Być może ktoś, coś w tej kwestii wie? Być może ktoś coś widział? Być może komuś drzewa zaczęły przeszkadzać? Każda rzeczowa informacja jest w tej kwestii pożądana, bo mieszkańcy zastanawiają się kto zamordował kasztanowce?
FOTO – maj 2019 r.
kliknij na zdjęciu aby powiększyć /zdjęcia: Kazimierz Czułup/