Polityka społeczna to jedno z podstawowych zadań państwa. Jej zakres jest różny i w różny sposób się do niej podchodzi. Nie można jednak nie zwrócić uwagi, że jej ważnym aspektem, a zarazem wyzwaniem jest „solidarność społeczna”.
Obecnie w obliczu rozszerzającej się epidemii koronawirusa COVID-19 coraz więcej ludzi zadaje sobie zasadnicze pytanie – Czy państwo, władza centralna zdała egzamin w zakresie kierowania krajem i przygotowania do tak trudnej sytuacji?
Czy to pytanie dotyczy tylko władzy centralnej? Otóż nie, bo egzaminu nie zdała także władza lokalna, samorządowa, która na szczeblu gminnym ograniczyła się do wprowadzenia ograniczeń i wydania komunikatów. Rzekomo wprowadzenie zakazu wizyt interesantów w urzędach i instytucjach samorządowych ma rozwiązać problem mieszkańców. I co dalej? Jakie prospołeczne działania i rozwiązania podjęła władza samorządowa w kwestii ułatwienia codziennego życia mieszkańcom? Może ktoś jest w stanie podać przykłady?
Na terenie naszej Małej Ojczyzny mieszka wiele osób, dla których większym problemem od epidemii są właśnie wprowadzone restrykcje i ograniczenia, bo mają problem z załatwieniem podstawowych spraw, nie tylko tych urzędowych, ale także tych prozaicznych, związanych z zaopatrzeniem domu w produkty potrzebne do codziennego funkcjonowania.
Solidarność społeczna
Może warto sobie przypomnieć to, że solidarność społeczna w kategoriach społecznych jest jednym z fundamentów funkcjonowania społeczeństwa, a w kategoriach moralnych jest wartość. Przejawia się ona działaniem wykraczającym poza partykularne interesy, a zorientowanym na dobro wspólnoty bądź na poprawę sytuacji grup i jednostek znajdujących się w gorszym położeniu.
Istnieje kilka typologii solidarności społecznej, m.in. zaproponowane przez dr. Marka Rymszę pojęcie solidarności poziomej (bazujące na zasadzie wzajemności, gdzie ludzie pomagają sobie nawzajem w trudnych sytuacjach, np. fundusz gromadzki funkcjonujący w kooperatywach spożywczych) i pionowej (będącej przejawem troski o najsłabszych członków szerszej wspólnoty).
W świetle przytoczonych informacji, czy teraz ktoś poda przykłady społecznej solidarności realizowanej przez lokalną władzę?
Społeczeństwo obywatelskie ma moc
Na przestrzeni minionych lat nie raz już nasze społeczeństwo przekonało się o tym, że należy liczyć na siebie, bo to jest jedynie pewna i realna pomoc. Niejednokrotnie przekonywaliśmy się, że w trudnych sytuacjach niekompetentni przedstawiciele władzy gubią się w nawale problemów, których rzekomo nie mogą rozwiązywać, bo to nie ich kompetencja, albo nikt na ten cel nie przeznaczył środków. Takich urzędników oglądamy codziennie w telewizji, a także na własnym, lokalnym podwórku. Często ich jedyną aktywnością jest rozpowszechnianie lakonicznych, nic niewnoszących komunikatów, które często nie mają nic wspólnego z lokalną rzeczywistością i co istotne nie docierają do osób, które nie mają Internetu. Jest to smutne, ale niestety, to my wyborcy sami sobie wykreowaliśmy taką rzeczywistość.
Na lokalnym podwórku na szczęście mamy ludzi, którzy z zasady nie oglądają się na urzędniczą nieudolność i zaczynają się organizować, po to, żeby innym pomagać. Nie oglądają się na to, że nikt im nie przydzielił środków i nie wspiera urzędniczo ich działań. Jak sami mówią – „… dobrze byłoby, żeby tylko nie przeszkadzali i nie utrudniali, to będzie dobrze i damy wspólnie radę”.
O tym, że na terenie gminy zawiązała się w obliczu wirusowego zagrożenia grupa wolontariacka już pisaliśmy w artykule, pt.: „ZROBIĄ WAM ZAKUPY I POMOGĄ”. Jak się okazało nie były to puste deklaracje, a wolontariusze działają i reagują na każde uzasadnione wezwanie.
14 marca, br. w sobotę międzyrzeccy „koronawolontariusze” Agnieszka i Kacper obsłużyli zakupowo pierwsze osoby w potrzebie.
– „Drodzy Państwo nie krępujcie się, dzwońcie, przyjedziemy, zrobimy Wam zakupy, wykupimy leki i jak zajdzie taka trzeba wyprowadzimy także psa na spacer !!! Bardzo się cieszę, że kolejne osoby zgłaszają swoją chęć pomocy innym, zgłaszają się do nas, zostawiają kontakt i dobre słowo. Dziękuję Przewodniczącej Rady Miejskiej w Międzyrzeczu Pani Katarzynie Budych za słowa wsparcia i deklarację współpracy w tej akcji !!!” – mówi Kacper Bełz.
Pani Danuta, której wolontariusze pomogli dokonać zakupów zgodziła się na publikację wizerunku, po to, żeby zachęcić inne osoby w potrzebie, które nadal wahają się czy o taką pomoc prosić.
Nie ma co się wahać i w trudnej sytuacji wręcz należy o tę pomoc prosić. Wolontariusze za pomoc nie zażądają pieniędzy. Pomoc niosą bezinteresownie.
Jeszcze raz przypominamy, jak się można skontaktować z grupą wolontariuszy.
Oto numery telefonów, pod którymi można uzyskać pomoc i niezbędne informacje:
- Jacek: 601 576 593,
- Kacper: 504 202 462,
- Agnieszka: 508 851 705,
– „Akcja zatacza coraz większe kręgi. Zgłaszają się do nas osoby chętne nieść pomoc, zgłaszają się żołnierze, ratownicy medyczni, zwykli ludzie z propozycją pomocy, gdybyśmy nie dawali rady. Prosimy wszystkich, aby informowali o tej akcji, osoby starsze, bo te z reguły nie maja telefonów i Facebooku. Prosimy także o przekazywanie przekazywali naszych numerów telefonów, przyjedziemy i pomożemy. Cieszę się, że ludzie w tej trudnej chwili okazują sobie sympatię i chęć pomocy” – informuje Jacek Bełz.
Akcja poza działaniem czysto pomocowym zaczyna przyciągać także inne osoby, które deklarują chęć pomocy i to jest piękne. Właśnie takie osoby potwierdzają swoją postawą, że jest w społeczeństwie moc, którą po prostu trzeba tylko pobudzić. Nie każdy potrafi tego dokonać, ale miejmy nadzieję, że międzyrzeccy „koronawolontariusze” dadzą radę, trzeba ich tylko trochę wspierać w tych działaniach. Brawo!
POLITYCZNIE
Senatorowie PiS wyszli z sali i zerwali kworum. Tomasz Grodzki: „skandal”
Na tle tej trudnej dla społeczeństwa sytuacji, niestety politycy wprowadzają zamęt i niepotrzebne niepokoje. Potęgowanie niepewności jedynie w wyniku politycznych kalkulacji powinno być piętnowane, bo jest szkodliwe ze społecznego punktu widzenia. Podobnie jest z rozpowszechnianiem nieprawdziwych informacji, które rzekomo mają uspokoić społeczne nastroje.
Kłamstwem daleko się nie ujedzie, to stara prawda i zapewne najbliższe tygodnie i miesiące zweryfikują niejednego polityka.
Wielu oburzyła niedawna informacja z Senatu, kiedy okazało się, że senatorowie chcą walczyć z koronawirusem – tak o senatorach Prawa i Sprawiedliwości mówi Tomasz Grodzki. Nie szczędzi słów krytyki, oceniając opuszczenie przez nich sali, kiedy izba zajmowała się specustawą dotyczącą koronawirusa. – „Niesłychane, niezrozumiałe i niedopuszczalne” – podkreślił marszałek.
Nie tylko marszałek Senatu jest oburzony. Senator Marcin Bosacki podkreślił, że senatorowie PiS „łamią słowo”. Przypomniał, że Senat zatwierdził specustawę o koronawirusie bez poprawek, jak prosił rząd. Co więcej, „Michał Dworczyk deklarował współpracę PiS nad jej szybką naprawą”.
Czy tak powinni się zachowywać, tzw. politycy? W czyim imieniu oni działają? Czyje interesy prezentują? To właśnie dzięki takim politykom społeczeństwo w najbliższych dniach zderzy się z przysłowiową ścianą i być może wielu zweryfikuje swoje postrzeganie codziennych spraw.
W Polsce wprowadzono zakaz zgromadzeń powyżej 50 osób. Dotyczy to również mszy świętych. Czy jest ten zakaz przestrzegany?
„Ponieważ duże skupiska ludzi to środowisko sprzyjające rozprzestrzenianiu się koronawirusa, zdecydowaliśmy się na zakaz wszelkich zgromadzeń publicznych, państwowych i religijnych. W jednym miejscu nie może przebywać więcej niż 50 osób, wliczając to organizatora i osoby działające w jego imieniu” – czytamy na stronie rządowej, poświęconej koronawirusowi.
Przykładowo, w związku z szalejąca pandemią koronowirusa we Włoszech, rzymskie diecezje ogłosiły w czwartek, że wszystkie kościoły zostaną zamknięte do 3 kwietnia. Wierni mają zakaz wstępu do kościołów i miejsc kultów.
Niestety polski Episkopat wciąż jednak pozostaje przy swoim stanowisku. Choć ostatnio złagodził swoje wytyczne i odwołał pielgrzymki, msze wciąż będą odprawiane.
– „W pełnej zgodności z normami bezpieczeństwa mam prawo, by zapewnić otwarty kościół ubogim. Przyszedłem dziś tutaj o 8 rano i szeroko otworzyłem drzwi. W ten sposób ubodzy będą mogli adorować Najświętszy Sakrament, który jest pociechą dla wszystkich w tym trudnym momencie”– powiedział kardynał Konrad Krajewski.
Czy KK nie obowiązują krajowe przepisy? Kto dał władzom kościelnym prawo do narażania obywateli na ryzyko zarażenia? Jak można własne, wewnętrzne interesy postawić nad obowiązującym w kraju prawem i społecznym interesem? Kwestii moralności nie ma co poruszać, bo to temat na oddzielny artykuł.
Obecną rzeczywistość pięknie podsumował w TVN 24 prezydent Poznania Jacek Jaśkowiak – „Ja po spotkaniu z premierem mam takie wrażenie, że on się chwali, że jesteśmy znacznie lepiej zorganizowani niż Niemcy, że jesteśmy państwem sterowanym centralnie, ale mam wrażenie, że to cały czas jest podejście jak do prezentacji w PowerPointcie samochodów elektrycznych. Życzyłbym sobie mieć takiego premiera, który podejmuje konkretne działania.”
Zapewne wielu z nas ma podobne życzenie. Być może w niedalekiej przyszłości, dzięki społecznej roztropności w końcu uda się w naszym kraju doprowadzić do normalności, bez tych wszystkich politycznych interesików i podtekstów.
Prędzej czy później do głosu dojdzie społeczeństwo obywatelskie, bo jak na razie tylko jego działania gwarantują skuteczność i logikę w działaniu. Na razie możemy się tylko cieszyć, że wśród nas żyją ludzie, którzy bezinteresownie są gotowi pomagać innym i takie działania warto szanować, bo to jest konkret, a nie puste urzędnicze deklaracje bez pokrycia.
Czytaj także:
ZROBIĄ WAM ZAKUPY I POMOGĄ