Właściciele lokalów tracą cierpliwość. Kolejne restauracje w kraju zapowiadają, że mimo obostrzeń zamierzają znów zacząć przyjmować klientów. Podobną deklarację złożył międzyrzecki restaurator.
Właściciele restauracji przekonują, że do otwarcia swoich lokali zmusza ich coraz gorsza sytuacja finansowa. Rząd nakazuje kolejnymi rozporządzeniami zaprzestania pracy, zamknięcia biznesów, ale nie przejmuje stałych zobowiązań właścicieli restauracji doprowadzając poszczególne biznesy w konsekwencji do bankructwa.
– „Nie wiem w czyim interesie działa aktualnie rządząca krajem ekipa? Jednego jestem pewien, że nie w interesie Polaków. Jeśli ja podejmuję decyzje, to ponoszę jej konsekwencje, a pisowski rząd nie odpowiada za nic. Nie odpowiada za zmarnowane pieniądze, nie odpowiada za szkodzące krajowi decyzje, czy to jest normalne?” – wylicza jeden z międzyrzeckich biznesmenów, który poprosił o zachowanie anonimowości. Tak, niestety doszło do tego, że ludzie już się boją publicznie wypowiadać i dzielić się swoimi opiniami!
Sąd stanął po stronie przedsiębiorcy a nie sanepidu
Restauratorzy, ale także przedstawiciele innych biznesów mówią, że nie dostali od rządu takiej pomocy, która umożliwiłaby im przetrwanie. Podkreślają to, że nie wszyscy mają takie finansowe zaplecze, żeby z rezerw zabezpieczyć swoje biznesy na tak długi okres.
Właściciele restauracji przekonują, że obecne decyzje związane z ponownym otwarciem działalności nie jest aktem na tyle desperackim, by nie był on podparty umocowaniami w prawie.
Warto tu przypomnieć wyrok Sądy pierwszej instancji. Jak pamiętamy fora prawnicze rozgrzane były w minionym tygodniu dyskusją wokół wyroku Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Opolu. Ten uwalniając fryzjera od kary, jaką w kwietniu 2020 roku nałożył na niego sanepid, dosłownie zmiażdżył w uzasadnieniu sposób, w jaki rząd wprowadzał podczas epidemii ograniczenia w prowadzeniu działalności gospodarczej.
Jednym z argumentów było to, że zrobił to za pomocą rozporządzeń, co jest niedopuszczalne, kolejnym, że nie wprowadził stanu klęski żywiołowej, a zatem dysponuje jedynie zwykłymi środkami konstytucyjnymi. Na dodatek Sąd zauważył też, że ograniczanie działalności gospodarczej nie może być utożsamiane z jej całkowitym zakazywaniem. Wyrok wywołał głośną dyskusję i przyznał rację przedsiębiorcom, którzy w pandemii stracili nagle ekonomiczny grunt pod nogami.
A tak, przed kamerami pan Premier Morawiecki zapewniał niedawno Polaków.
Bez wątpienia fakt niszczenia polskich biznesów przez rządzących jest mocno zastanawiający. Przede wszystkim jest to nieuczciwe i niemoralne, bo jak można najpierw zakazać działalności, a następnie wymagać od właścicieli biznesów stałych opłat, typy ZUS i inne podatki. Jak w takich okolicznościach utrzymać pracowników. Przecież to się automatycznie przekłada na ich rodziny, na dzieci!
Na naszym, lokalnym rynku decyzję w kwestii uruchomienia restauracji podjął, chyba jako pierwszy Jacek Bełz. Na swoim profilu FB napisał: „Jak powiedział George Orwell: „Nieposłuszeństwo jest prawdziwą podstawą wolności, posłuszni muszą być niewolnicy.”
– „Podjąłem decyzję – otwieramy „Restaurację pod Strzechą” na OW Głębokie w najbliższy weekend, bo inaczej nie damy rady. Zapraszamy od piątku do niedzieli od 13:00. Jednocześnie pragnę przypomnieć, że obowiązuje reżim sanitarny, czyli obowiązuje otwarty umysł i dobry humor, ale przygotujcie się również na wymazy robione przez sanepid i spotkanie z bezobjawowo inteligentnymi panami w niebieskich mundurach. Na pierwszy weekend mamy promocje cenową. 50 % ceny standardowej” – informuje Jacek Bełz i dodaje – „Wszyscy razem możemy, pomimo epidemii podnieść głowy i pracować zgodnie z prawem i obowiązującymi przepisami”.
Pytam Jacka Bełza o to jak jego biznes odczuł pierwszy lockdown?
J.B. – „Po pierwszym lockdownie rozpoczęliśmy odrabianie strat, co oczywiście nie było możliwe w 100%, ale mieliśmy nadzieję, że choć częściowo złagodzimy jego skutki”.
No tak, ale rząd wprowadził po drodze drugi lockdown?
J.B. – „Duża część imprez z wiosny (dzięki wspaniałomyślności naszych klientów) została przełożona na czwarty kwartał, ale niestety drugi lockdown pokrzyżował nasze plany. Jesteśmy w sytuacji bardzo trudnej, jak większość przedsiębiorstw, bezprawnie zamkniętych przez państwo i pozostawionych bez pomocy”.
Rząd zadeklarował pomoc. Jak to wygląda od strony międzyrzeckiego restauratora?
J.B. – „Od zamknięcia w październiku Państwo Polskie nie przygotowało ŻADNEJ ochrony miejsc pracy, dopiero teraz rusza program dotacji z UP ( 5 tyś zł/firma ) – niestety taka pomoc jest śmieszna. Zatrudniamy kilkanaście osób, samych składek na ZUS płacimy ok 15 tyś miesięcznie. Tarcza z PFR, która ma ruszyć po 15 stycznia 2021 r., również nie obejmie tych, którzy starali się podnieś po wiosennym przestoju i coś robili np. w październiku. W naszej firmie obroty w grudniu 2020 spadły w stosunku do grudnia 2019 r. ponad szesnastokrotnie!!!” – podsumował Jacek Bełz i na zakończenie dodał – „Artykuł 22 Konstytucji oraz ustawa o swobodzie działalności gospodarczej gwarantują nam możliwość wykonywania naszej działalności, chyba że zostanie ogłoszony jeden ze stanów wyjątkowych”.
W pandemii nawet i bez ograniczeń mikroprzedsiębiorstwa i zakłady takie jak np. fryzjerskie, kosmetyczne, czy restauracje i hotele są w bardzo trudnej sytuacji, bo część klientów się po prostu boi. W Polsce władza sprawiła, że ludzie boją się nie tyle wirusa, co kontaktu z funkcjonariuszami policji i pracownikami sanepidu. Obywatele są szykanowani i ścigani jak pospolici przestępcy. Na ulicach dochodzi do skandalicznych scen, a wszystko to w imię utrzymania władzy. Ograniczenia tylko pogłębiają kryzys, ocenia się, że nawet 40 procent mikrofirm może się po prostu nie podnieść z zapaści po wprowadzanych przez rząd PiS obostrzeniach.
Cóż, jeśli ktoś nie ma planów na najbliższy weekend, to może warto wybrać się nad jezioro Głębokie i odwiedzić przy okazji „Pensjonat pod Strzechą” po to, żeby zjeść smaczny obiad, który w obecnych czasach urasta wręcz do ekonomicznego symbolu, bo dzięki temu pozwolimy przetrwać temu biznesowi. Jesteśmy przekonani, że poza niewielką grupką większość mieszkańców Międzyrzecza nie chciałaby, żeby Jacek Bełz został zmuszony do podjęcia decyzji o zamknięciu Pensjonatu.
Nie pozostaje nic innego jak życzyć wszystkim smacznego!