Okazuje się, że międzyrzecki samorząd zawiódł nie tylko mieszkańców z osiedla Piastowskiego, ale także mieszkańców Międzyrzecza z ulicy Poznańskiej, którzy od kilkunastu lat starają się o wybudowanie drogi, która spełniałaby miejskie standardy typowe dla osiedlowych ulic.
Po publikacji artykułu, pt. „Dylematy osiedla Piastowskiego. Efekty zaniedbań samorządu – cd.” do naszej redakcji ze swoim problemem zgłosili się mieszkańcy z ulicy Poznańskiej. Okazuje się, że i w tej części Międzyrzecza od wielu już lat, międzyrzecki samorząd skutecznie generuje mieszkańcom problemy. O co chodzi? Otóż, okazało się, że mieszkańcom z ulicy Poznańskiej znudziło się mieszkanie przy polnej drodze. Oczywiście nie chodzi o wyasfaltowaną ulicą Poznańską wiodącą z Międzyrzecza do Bobowicka. Tu chodzi o ulice osiedlowe, które także noszą nazwę Poznańska.
Kto zna tę część Międzyrzecza, to wie o co chodzi. W tym miejscu, podobnie jak na os. Piastowskim zatrzymał się czas, jeszcze przed ustrojową transformacją.
Żeby móc normalnie żyć, kilkanaście lat temu mieszkańcy rozpoczęli starania o wybudowanie dróg, które spełniałyby standardy osiedlowych ulic. Wysłali na piśmie wniosek do burmistrza Międzyrzecza z prośbą o utwardzenie nawierzchni ulicy. Tak na marginesie tych wniosków kierowanych do miejskich władz było dosyć dużo. Nam udało się zdobyć tylko dwa i dwie odpowiedzi burmistrza.
W wyniku podjętych starań kilka lat temu Gmina Międzyrzecz dokonała utwardzenia nawierzchni części drogi na wysokości przedszkola. Czy to rozwiązało problem?
Tak tę samorządową inwestycję mieszkańcy ocenili, cyt.: „Koszt tej inwestycji zapewne nie był mały, a jednak w efekcie pieniądze te zostały dosłownie wyrzucone w błoto. Owszem jest w miarę równo, ale to nie rozwiązuje problemu. Borykamy się z kurzem, unoszący się pył cementowy z tłucznia jest nie do zniesienia, wdychamy to przez cały czas, trudno jest korzystać z dobrodziejstw naszych działek, skoro kurz dookoła. Zakurzone mieszkania, okna, parapety, samochody, podjazd z kostki brukowej na każdej posesji jest siwy, ostre kamienie wydobywające się z tej szutrowej drogi wbijają się w opony, są po prostu wszędzie.”
Miało być lepiej, a w efekcie zafundowano mieszkańcom problem, który szczególnie w okresie od wiosny do jesieni, w czasie kiedy nie ma opadów deszczu, staje się wręcz piekłem. Pył unoszony jest nie tylko przez przejeżdżające auta, ale także silniejsze podmuchy wiatru. Tym zapylonym powietrzem zmuszeni są oddychać mieszkańcy w całej okolicy, bo pył niesie się dziesiątki metrów. Jak się to odbije na zdrowiu ludzi? Tego nikt nie wie, bo nikt w tej kwestii nie zrobił badań, ale powszechnie wiadomo, że taki pył szkodzi zdrowiu, szczególnie źle mogą to znosić dzieci. Czy władze Międzyrzecza będą ponosić koszty ewentualnego leczenia ludzi tam mieszkających?
W piśmie do burmistrza z dnia 23.08.2017 r. możemy przeczytać, cyt.: „Wybudowaliśmy się na uboczu, ale jednak w mieście, ale nie w lesie, podatki płacimy tak jak wszyscy, a zostaliśmy potraktowani jak „leśne ludki”. Bardzo prosimy o wykończenie i utwardzenie tej drogi w taki sposób, abyśmy mogli spokojnie mieszkać.” – koniec cytatu.
Jak się to wszystko skończyło? Otóż można powiedzieć, że w sposób typowy dla międzyrzeckiego samorządu – na obietnicach!
Niemniej burmistrz Międzyrzecza odpowiadając mieszkańcom zdobył się na dogłębną i wręcz błyskotliwą analizę problemu, cyt.: „Tego rodzaju nawierzchnie dróg powodują duże pylenie szczególnie w okresie letnim przy nieodpowiednim użytkowaniu (nadmierna prędkość). Ponadto informuję, że na przedmiotowym odcinku drogi wewnętrznej obowiązuje strefa zamieszkania, na której dopuszczalna prędkość poruszających się pojazdów wynosi 20 km/h. Struktura warstwy wierzchniej drogi tłuczniowej jest zaburzona przy każdorazowym przejeździe pojazdu z nadmierną prędkością.” – koniec cytatu.
Czytając powyższe zdania, wręcz intuicyjnie człowiek zastanawia się, kto tak naprawdę jest autorem tych bredni, bo trudno sobie wyobrazić, że burmistrz coś takiego osobiście by napisał w swojej odpowiedzi mieszkańcom miasta. Po prostu są jednak jakieś granice społecznego absurdu, a mieszkańcy zasługują na odrobinę szacunku i nikt nie powinien ich lekceważyć, szczególnie urzędnicy.
Tak na marginesie, skoro burmistrz wiedział o tym, że: „Tego rodzaju nawierzchnie dróg powodują duże pylenie …”, to po co było taką drogę w mieście budować? Wynika z tego, że mamy tu do czynienia z przypadkiem, wręcz świadomego zmarnowania społecznych pieniędzy! Inwestycja miała ułatwić życie mieszkańcom, a nie im je zatruwać!
FOTORELACJA – zdjęcia odcinak ul. Poznańskiej, która została „wyremontowana”
Powyżej opisaliśmy tylko część problemu, czyli tylko odcinek drogi „wyremontowanej”, a sprawa dotyczy także odcinka drogi gruntowej, która dawniej była typową gospodarczą drogą, która wzdłuż, już nieistniejącego torowiska stanowiła ciąg komunikacyjny do istniejącej dawniej kotłowni.
Kotłowni i torowiska już od dawna nie ma, a w miejscu po rozebranych budynkach kotłowni powstało nowe osiedle, do którego mieszkańcy zmuszeni są nadal się przemieszczać po gruntowej drodze, która po opadach deszczu bardziej przypomina drogę poligonową niż ulicę osiedlową.
Przy tym odcinku Poznańskiej rozmieszczonych jest ok. 25 działek z budynkami mieszkalnymi, na których prowadzona jest również działalność gospodarcza. Przywożone są tą drogą materiały i wywożone są produkty. Przyjeżdżają nią także potencjalni klienci. Taki stan drogi z pewnością nie ułatwia właścicielom firm działalności, a tak często urzędnicy z Ratusza podkreślają to, że Międzyrzecz jest miastem przyjaznym dla biznesu.
Co ciekawe, właśnie tą polną drogą codziennie, w czasie kiedy funkcjonuje szkoła, jeździ sześć razy dziennie (czyli 12 kursów w obie strony) szkolny autobus, który przywozi do Szkoły Podstawowej nr 4, dzieci z okolicznych sołectw. Ale nie wszystkie dzieci są wożone autobusem, bo część miejscowej dziatwy szkolnej wędruje tą drogą na pieszo i tu zaczyna się dramat. Bo kiedy przejdzie auto, to dzieciaki muszą maszerować w kurzu, bo schować się nie bardzo jest gdzie. W efekcie dzieci docierają na lekcje okurzone z przysłowiowym piaskiem w zębach i w takim dyskomforcie uczestniczą w lekcjach, mając nadzieję, że w drodze powrotnej będzie mniej kurzu.
Dzieci niestety publicznie się nie poskarżą, natomiast dorośli od lat bezskutecznie próbują rozwiązać problem, ale jak na razie nie trafili na godnego przedstawiciela samorządowej władzy, który byłby na tyle kompetentny, żeby ten nabrzmiały problem wreszcie rozwiązać.
Tu, jeśli chodzi o pył jest podobnie, jeśli nie gorzej jak na tym „wyremontowanym” odcinku. Miejscowi już wiedzą, że autami należy się przemieszczać bardzo wolno, co tak do końca i tak nie eliminuje kurzu. Ale tą drogą jeżdżą także ludzie, którzy nie do końca zdają sobie sprawę z tego co czynią i jadąc nawet z dopuszczalną na tej drodze prędkością, czyli 20 km/h wzniecają tumany kurzu. Natomiast wspomniany szkolny autobus, nawet gdyby jechał najwolniej jak to tylko możliwie i tak z nawierzchni podrywa duże ilości kurzu, a resztę załatwia wiatr, roznosząc go po całej okolicy. O dostawcach pizzy nawet nie wspomnę, no ale tu ważne jest to, żeby zamówioną pizzę dowieźć ciepłą.
Co ciekawe na ul. Poznańskiej wykonano także kanalizację burzową. Niestety nie zainstalowano studzienek ściekowych, przez które deszczowa woda mogłaby spływać do kanalizacji. W efekcie na drodze, po intensywnych opadach tworzą się ogromne kałuże, pomimo tego, że pod ziemią jest kanalizacja. Gdzie tu logika i kto wpadł na tak idiotyczną inwestycję? Zupełnie inną sprawą jest to, że woda przez otwory we włazach i tak w pewnej części spływa do kanalizacji porywając ze sobą znaczne ilości piasku. Kto tę zamuloną kanalizację po latach będzie czyścił, no i kto ostatecznie za tę usługę będzie płacił?
Mieszkańcy chcąc dodatkowo spowolnić jadące pojazdy w kilku miejscach z piasku i trawy usypali poprzeczne garby. Okazało się, że takie działanie zostało w Ratuszu natychmiast zauważone.
Z relacji mieszkańców dowiedzieliśmy się, że wysłano w to miejsce nawet urzędnika (danych urzędnika nie ujawnimy) z nakazem usunięcia garbów. Zbulwersowani mieszkańcy spytali pana reprezentującego międzyrzecki magistrat, czy nie przeszkadzają mu dziury w drodze i wszędobylski pył, na co on, podobno odparł, że tu akurat nie widzi problemu.
Burmistrz na każdym kroku podkreśla to, że dzięki jego działaniom, cyt.: „Międzyrzecz staje się miastem przyjaznym mieszkańcom, turystom i inwestorom …”.
Ile w tym jest prawdy obrazują przedstawione przez nas przykłady z os. Piastowskiego i ul. Poznańskiej. Zapewne mieszkańcy bez większego problemu wskazaliby kilka dodatkowych miejsc w mieście, dzięki którym „mieszkańcom żyje się lepiej.
Co do kwestii inwestorów, to wystarczy się tylko zainteresować terenami i ilością funkcjonujących firm w tzw. Parku Przemysłowym nr 1, już się mówi o Parku Przemysłowym nr 2!
A co do oferty turystycznej, to także należałoby podejść z dużą pokorą, bo gdyby nie zapobiegliwość średniowiecznych władców i przedsiębiorczości Adolfa Hitlera, to z ofertą turystyczną w Międzyrzeczu szału by nie było.
Jak na razie turyści w nadchodzącym sezonie będą mieli wręcz prozaiczny problem. Mianowicie podczas zwiedzania naszego miasta turyści będą mieli dylemat gdzie załatwić potrzeby fizjologiczne, no chyba, że pójdą je załatwić w te świeżo posadzonych krzaczkach.
Kończąc, pragniemy zapewnić mieszkańców z ul. Poznańskiej, że do tematu i na tę część ulicy Poznańskiej jeszcze wrócimy. A burmistrza Międzyrzecza, tradycyjnie przepraszam, że w ogóle zajęliśmy się tym problemem i staramy się ujawniać „efektywność oraz logikę” urzędniczej pracy. Ale taka jest logika, mieszkańcy głosują, wybierają, płacą, oceniają i rozliczają. Jeśli urzędnikowi taka filozofia nie odpowiada, to zawsze może zająć się inna działalnością, np. sadzeniem roślinek.
FOTORELACJA – zdjęcia odcinka ul. Poznańskiej nieremontowanej
A tak wygląda droga wybudowana niedawno w szczerym polu, tam gdzie jeszcze, praktycznie nikt nie mieszka. Można by śmiało powiedzieć, że jest to działanie ze wszech miar prawidłowe, bo podnosi atrakcyjność działek budowlanych w tym miejscu. No ale może nim zaczniemy budować nowe osiedla, to warto zaspokoić potrzeby na osiedlach tam, gdzie mieszkańcy od dziesięcioleci czekają na rozwiązanie problemów. Wtedy można byłoby mówić o jakiejś logice w działaniu.
kliknij na zdjęciu aby powiększyć /zdjęcia: Małgorzata Czułup/
Czytaj także:
BIEDRONKI NA PIASTOWSKIEJ NIE BĘDZIE!
Sklep na osiedlu Piastowskim
Mieszkańcy osiedla Piastowskiego obchodzą pierwszą rocznicę
Pawilon handlowy przy ul. Piastowskiej nadal stoi pusty
Mieszkańcy os. Piastowskiego w Międzyrzeczu nadal czekają na sklep
Mieszkańcy osiedla Piastowskiego nadal bez sklepu
Za nieczynny od czterech lat pawilon także przepraszam burmistrza!
Tak sobie czytam te pisma z urzędu. I tylko jeden wniosek przychodzi mi do głowy – to źli radni są odpowiedzialni za zadania przyjęte do realizacji. A ja odnoszę wrażenie ze nasi radni jeśli się uaktywniają to podczas imprez sportowych, odsłanianiu jakichś kamieni albo gdy pociotka trzeba zatrudnić. Mało to ma wspólnego z dbaniem o dobro ogółu. Ci wspomniani radni zostali przywołani tak nawiasem, jeśli nie wiadomo o co chodzi to o dietę i nic więcej.
W tej sprawie i innych urzędnicy biorąc przykład z burmistrza po prostu notorycznie kłamią. Myśle ze każdy mieszkaniec wie na czym to polega, petent który czegoś oczekuje jest złym petentem. Ta droga mieszkańcom tego osiedla się należy jak przysłowiowa „psu zupa”. Niestety urząd jest na pozycji uprzywilejowanej pieniądze za usługi miejskie w postaci podatku ściągnie, ale żeby można było wyegzekwować prawa mieszkańców to to czerwone auto już dawno by poszło pod młotek.
Osobiście kibicuje mieszkańcom tej i innych zapuszczonych ulic.