Spis Treści
Trawniki wychodzą z mody. Zwiększająca się świadomość ekologiczna spowodowała, że trendy w zagospodarowaniu terenów zielonych – zwłaszcza w miastach – zaczęły się zmieniać, niestety nie w Międzyrzeczu.
Hałas kosiarki spalinowej to jeden z tych dźwięków, które są letnią zmorą mieszkańców międzyrzeckich osiedli i ulic. Sezon na koszenie trawników w Międzyrzeczu tradycyjnie ruszył w maju pełną parą i pomimo klęski suszy trwa nadal.
Nim przejdziemy do lokalnych przykładów kilka oczywistych oczywistości, które w wielu miastach już odkryto.
Jedną z oczywistych spraw jest to, że nie powinno się prowadzić cięć trawy częściej niż trzy razy w roku. Niezależnie od tego o jakim miejscu mówimy, korzyści z takiego działania są ogromne.
Kolejna oczywistością jest fakt, że niekoszone trawniki utrzymują w glebie więcej wody. Oczyszczają powietrze, zatrzymują pyły. No i po prostu – cieszą oko bardziej niż skoszone, uschnięte trawniki.
Faktem jest, że powoli w społeczeństwie odnotowuje się coraz większą akceptację dla pozostawionych traw, ponieważ jak zauważają mieszkańcy fragmenty takich terenów zielonych bardzo szybko zakwitają, pojawiają się na nich najprostsze rośliny jak koniczyna, które kwitną. Zdaniem mieszkańców wygląda to dużo ładniej niż krótko przycięta, wyschnięta w okresie suszy trawa.
Powszechnie wiadomo, że tzw. angielski trawniczek wymaga ogromnej ilości wody do podlewania. Takie trawniki może są ładne przez chwilę, ale bez odpowiedniej ilości wody bardzo szybko schną i bardzo szybko żółkną.
W Kalifornii w związku z niedostatkiem wody urzędowo zostały wprowadzone ograniczenia jej zużycia, a w kwestii podlewania trawników wręcz zakazano jej używania pod rygorem wysokich kar.
Wracając do wspomnianych prawd oczywistych warto także przypomnieć, że niekoszone trawy w mieście mogą nieść mieszkańcom nie tylko ulgę w gorące dni, ale są też pożyteczne dla środowiska i pomagają w utrzymaniu bioróżnorodności, co nie jest obojętne dla świata zwierząt, szczególnie owadów.
Poza tym tzw. łąki kwietne w mieście mogą pomóc w obniżeniu latem temperatury nawet o kilka stopni.
Czyli co? Kosić, czy nie kosić?
We wspomnianej kwestii przede wszystkim należałoby zamienić pojęcia. Koszenie należałoby zastąpić pojęciem pielęgnacja terenów zielonych i wtedy wszystko nabierze zupełnie innego znaczenia.
Należy pamiętać, że dzięki koszeniu trawy lepiej się ona ukorzenia i może się prawidłowo rozwijać. Zbyt wyrośnięta trawa kładzie się, a dolne części roślin drewnieją. Podczas opadów w upalne dni może też rozpocząć się proces gnilny, co skutkuje wypadaniem roślin z ekosystemu.
Warto w tym miejscu przypomnieć, że trawnikami krótko przystrzyżonymi najczęściej zajmują się fachowcy. W Anglii, tam, gdzie takie trawniki powstawały jako pierwsze zajmował się nimi ogrodnik. A zajmowanie to nie polegało tylko na jej koszeniu tak jak to robią nasze rodzimy firmy zajmujące się dewastowaniem terenów zielonych, ale o tym za chwilę.
Ogrodnicy poza koszeniem dbali o to, żeby trawa rosła na właściwym podłożu i była odpowiednio nawadniana. Od ponad stu lat wiedziano, że trawę taką należy odpowiednio „dożywiać” nawozami, dawniej pochodzenia naturalnego, a obecnie także uzyskiwanymi w sposób sztuczny.
Ogrodnik – fachowiec doskonale wie, że rozpoczęcie koszenia powinno nastąpić w połowie maja, co sprzyja kwiatom, które kończą wtedy kwitnienie lub już przekwitły (np. mniszek). Jest także korzystne dla gatunków późno rozwijających się – kwitnących w lipcu lub sierpniu.
W maju pędy takich roślin są na tyle mało rozwinięte, że koszenie im nie szkodzi. Rośliny te są wytrzymałe na niedobory wody. W okresie letnim zajmą więc miejsce wysuszonych przez upały traw i będą cieszyć oko kwiatami.
Opieka sprawowana nad terenem zielonym powinna odbywać się zgonie z rytmem przyrody, z uwzględnieniem jakości gleby, skali opadów i występowania lokalnie suszy. Nie może się to odbywać w cyklach wymuszonych przetargami i zleceniami dla podmiotów, które w swej działalności kierują się terminami zawartymi w umowie i rachunkiem ekonomicznym.
Jednym z aspektów proekologicznego zarządzania zielenią jest ograniczenie koszenia ze względu na wyraźnie zachodzące zmiany klimatu. Wiele miast kilka lat temu ograniczyło już koszenie trawników przyulicznych z pięciu do trzech razy w roku. Władze poszczególnych miast ogranicza koszenie także w tych miejscach, gdzie jest to możliwe, np. na pasach między jezdniami, gdzie trawa jest skracana tylko jeden lub dwa razy w sezonie.
Aby zapewnić jak najlepsze warunki zwierzętom żyjącym w mieście, w parkach i przy ulicach ogrodnicy pozostawiają miejsca, które są koszone tylko raz – jesienią. W ten sposób pielęgnuje się trawę pod koronami drzew i naturalne łąki miejskie.
Czy My w Międzyrzeczu mamy w ogóle miejskiego ogrodnika? Czy zielenią miejską zajmuje się fachowiec?
W Międzyrzeczu w powyższej kwestii jak na razie dobrze się jedynie ma propaganda. Natomiast jeśli przyjrzymy się szczegółom to ten temat wcale już tak dobrze nie wygląda. Problem nie dotyczy tylko terenów zielonych będących we władaniu samorządu, ale także tych zarządzanych przez spółdzielnie mieszkaniowe i wspólnoty.
Jeden z przykładów pochodzi z osiedla Piastowskiego. Tu osiedlowe trawniki dewastuje się regularnie i bez żadnych skrupułów. Poza koszeniem trawy innych zabiegów pielęgnacyjnych mieszkańcy niestety nie zauważyli.
Na osiedlu Piastowskim trawniki kosi się pomimo tego, że mamy aktualnie suszę i na skutek czego trawa praktycznie nie rośnie. Nieważne, że teren przypomina miejscami bardziej klepisko niż trawnik, panowie z kosami zawzięcie pastwią się nad resztkami tego, co wystaje z ziemi. W swym działaniu zmotywowani są zapewne wytycznymi swojego szefa, u którego moglibyśmy na próżno szukać proekologicznej świadomości.
Koszenie trawników przy zaparkowanych samochodach odbywa się bez żadnych zabezpieczeń. Kosiarze nie stosują żadnych osłon, które chroniłyby karoserie przed ewentualnymi kamieniami wypadającymi spod kos. Hałas, smród i pełno kurzu, tak w wielkim skrócie można ten przypadek podsumować. Zapewne mieszkańcy osiedla Piastowskiego mają swoje spostrzeżenia i wnioski, zapraszamy do podzielenia się swoimi przemyśleniami, bo dzieje się to przecież za Państwa pieniądze.
Kolejny przypadek dotyczy trawnika położonego przy ulicy Młyńskiej, pomiędzy ulicami Chłodną i Garncarską. W tym przykładzie, jak się okazało pracownicy PGK, jednostki samorządowej podległej władzom Międzyrzecza w swym żniwnym zapamiętaniu wtargnęli z kosami na prywatny teren.
Jeden z mieszkańców Międzyrzecza, pan Andrzej Kaczmarek widząc co się wyprawia postanowił wyjaśnić sprawę koszenia trawy do końca.
Cóż, być może realizowane przez pracowników PGK działanie miało podstawę i było uzasadnione choćby umową na wykonanie odpłatnej usługi.
Aby to wyjaśnić pan Andrzej skierował 9 maja 2022 roku, do prezesa PGK pismo z kilkoma obywatelskimi pytaniami, które pozwoliłyby jednoznacznie wyjaśnić zaistniałą sytuację. Pismo załączone poniżej.
Prezes PGK, pan Grzegorz Tkaczyk w dniu 19 maja 2022 roku „uprzejmie” odpowiedział na pytania skierowane przez pana Andrzeja Kaczmarka.
Cóż się dowiadujemy z pisma pana prezesa?
Cytuję: „W odpowiedzi na pismo z dnia 9 maja 2022 roku, uprzejmie proszę o informację, z jakiego powodu i w jakim celu Stowarzyszenie Właścicieli Domków Letniskowych Głębokie interesuje się koszeniem trawników w Międzyrzeczu oraz umowami podpisanymi z właścicielami gruntów i działek prywatnych.”
Jak Państwo widzą, merytoryka i ilość informacji zawartych w odpowiedzi autorstwa pana Grzegorza Tkaczyka, prezesa PGK wręcz powala do tego stopnia, że trudno się w jakikolwiek sposób do niej odnieść. Ciśnie się natomiast pytanie do pana prezesa. Co pana, prezesie upoważnia do lekceważenia mieszkańców Międzyrzecza? Jaka ustawa upoważnia pana do zadawania takich pytań? Czekamy na uzasadnienie takiego stanowiska.
Jednocześnie panu prezesowi pragniemy przypomnieć, że mieszkańcy Międzyrzecza mają prawo zadawać pytania w kwestiach, które dotyczą działania samorządu i podległych jednostek samorządowych, szczególnie tych dotyczących finansów publicznych i sposobu ich wydatkowania. A tak na marginesie, czy słyszał pan o społeczeństwie obywatelskim?
Z pańskiej odpowiedzi udzielonej panu Kaczmarkowi najwyraźniej pan, panie prezesie tego nie rozumie, a to jest mocno niepokojące.
Burmistrz Międzyrzecza także nie chciał udzielać nam odpowiedzi, być może również do zarządzanej przez pana jednostki samorządowej należałoby skierować urzędników, którym nie będzie miał pan odwagi odmówić udzielenia w powyższej sprawie wyczerpujących odpowiedzi i okazania niezbędnych dokumentów.
Kończąc zapraszam do zapoznania się z artykułem, pt. „Te szkodniki wyglądają niewinnie” w którym autor w naukowy sposób ujął poruszoną problematykę.
Czytaj także:
Kto wywozi odpady do lasu?
Co będzie dalej z pobranymi podatkami?
Podjęto uchwałę dotyczącą sprzedaży działek nad jeziorem Głębokie [wideo]
Podczas kontroli na OW Głębokie nikt nie był w stanie wskazać inwestora [wideo]
Tak wygląda droga na OW Głębokie po remoncie [sonda]
. Kosi się bo trzeba, co jakiś czas, ale zbliża się jesień i w ruch pójdą dmuchawy powietrzne. Spalinowa do liści daje hałas ok. 100 decybeli. Powoduje również tzw. wtórną emisję wzbijając w powietrze pyły i kurz. Są nawet województwa gdzie zakazano ich używać ale w Międzyrzeczu wyją od rana do wieczora, racząc przy tym uszy i płuca pracowników i mieszkańców całą tablica Mendelejewa. Smog przy tym to kadzidło. I może zamiast trwonić pieniądze na banialuki czas kupić polewaczkę wodną do mycia i schładzania ulic szczególnie asfaltowych, bo lata są coraz bardziej gorące. Warto przypomnieć, że za komuny jeździły, ale kałuż tyle nie było.