OGŁOSZENIE

Od kilku miesięcy daje się zauważyć wzmożenie dyskusji na temat ratowania jeziora Głębokiego, w którym sukcesywnie ubywa wody. Lokalni myśliciele i tzw. „działacze” snują różnorodne teorie i plany zaradzenia tej, rzekomo katastrofalnej sytuacji.

Lokalni znawcy tematu twierdzą, że linia wody w jeziorze cofnęła się o kilka metrów. Natomiast według Departamentu Monitoringu Środowiska w Regionalnym Wydziale Monitoringu Środowiska w Zielonej Górze, w XXI wieku poziom wody w jeziorze według różnych źródeł obniżył się o ok. 120 cm.  Warto przy tej okazji przypomnieć, iż jezioro aktualnie jest w zasadzie bezodpływowe, co oznacza, że nie posiada znaczących dopływów oraz odpływów. Wprawdzie istnieją dawne dwa dopływy, ale jeden z nich jest suchy, drugi zaś aktualnie prowadzi niewiele wody, co nie ma większego wpływu na bilans wodny jeziora.

Podczas poszukiwań przyczyn ubywania wody, podnoszona była, między innymi hipoteza według, której za obniżenie poziomu wody odpowiedzialne są studnie głębinowe należące do ośrodków wypoczynkowych położonych nad brzegiem Głębokiego.

Jako przyczynę obniżenia poziomu wód gruntowych wykazywano również wybudowany w 1996 r. lubuski odcinek gazociągu Jamalskiego – gazociągu tranzytowego z Federacji Rosyjskiej do Niemiec.

Kolejną podawaną przyczyną wysychania Głębokiego ma rzekomo być wybudowanie drogi ekspresowej S3, która przecina spływ wód z głównej zlewni jeziora.

Od lat wyszukiwane są przeróżne powody ubytku wody z jeziora, ale nikt nie chce głośno mówić o zaniedbaniach w kwestii małej retencji i melioracji terenów gminnych. Powszechnie wiadomo, że od wielu dekad zaniedbano infrastrukturę wodną i melioracyjną, dawne urządzenia piętrzące groble, zastawki, jazy itp. O ten obszar gospodarki dbano jeszcze w tzw. PRL-u, ale od czasu, kiedy nastała demokracja nikt specjalnie nie chce się zajmować kanałami i rowami. Są to inwestycje mało prestiżowe i  źle się sprzedają medialnie, szczególnie w okresie poprzedzającym wybory samorządowe. Bo jak tu przecinać wstęgę na oczyszczonym rowie, czy też innym cieku wodnym?

Szuka się więc przyczyn ubytku wody, rzekomo powstałych z winy realizacji dużych inwestycji, bo tak jest wygodniej, … no i wina nie jest nasza.

W ramach poszukiwań przyczyn wysychania jeziora, władze gminy dziesięć lat temu zafundowały nawet poważne „badania”, które realizowali naukowcy z Wrocławia. Za tak zwane naukowe ustalenia gmina zapłaciła wtedy ponad 50 tys. zł.! To kwota podana oficjalnie. Co społeczeństwo dowiedziało się dzięki tym badaniom? Jakie wnioski opracowano i jakie działania na podstawie tych wniosków podjęto? Otóż nie opublikowano żadnych konkretnych wniosków i nie wypracowano żadnego planu działania. Nie wskazano także żadnych środków zaradczych, które pozwoliłyby powstrzymać degradację jeziora. Po prostu samorząd w tej kwestii nie zrobił nic, poza wydaniem wspomnianych 50 tys. zł. Czyli w efekcie tych działań zmarnowano tylko pieniądze, nasze pieniądze.

Bilans ponad dziesięciu lat
Co zostało zrobione przez ponad jedną dekadę, aby powstrzymać proces degradacji jeziora?  Okazuje się, że przez te wszystkie lata nie podjęto praktycznie żadnych działań, nie licząc likwidacji jazu na Obrze w Gorzycy. Przepust podnosił lustro rzeki o około 80 cm., co miało bez wątpienia wpływ na poziom wód gruntowych w jej zlewni na tym odcinku i pośrednio w zlewni jeziora Głębokie. Podobne negatywne działanie ma pobór wody ze studni głębinowych zasilających wodociąg na terenie Ośrodka Wypoczynkowego. Studni jest siedem, a woda czerpana jest z sześciu. Na dobę pompowane jest 580 metrów sześciennych wody, która już do jeziora nie wraca.

Nie podjęto praktycznie żadnych działań z zakresu małej retencji, w wyniku których jezioro mogłoby być w kontrolowany sposób zasilane, na tyle, aby zrównoważyć wyliczalne ubytki wody powstałe w wyniku działania człowieka, a także te, które powstają w naturalny sposób, czyli: parowanie, brak opadów deszczu i bezśnieżne zimy.

Dziesięć lat to dużo czasu na to, żeby doprowadzić do OW Głębokie wodę z miejskiego wodociągu i wybudować kanalizację. Niestety o tej inwestycji nawet nikt nie myślał, co jest niezrozumiałe, biorąc pod uwagę politykę gminy w kwestii rozwoju turystyki i dalszego funkcjonowania Ośrodka Wypoczynkowego. I nie chodzi tu o to, żeby tylko podnieść poziom wody w jeziorze, a raczej ze względu na kwestie ekologiczne i po prostu cywilizacyjne. Wspomniane inwestycje są praktycznie jedynymi, które gmina może w ramach swoich kompetencji wykonać, przyczyniając się choć w części do zmniejszenia degradacji jeziora i jednocześnie zabezpieczenia na kolejne lata rozwoju turystyki w tym miejscu.

Będzie jeszcze gorzej
Nikt raczej nie ma wątpliwości, że problem związany z ubywaniem wody będzie się pogłębiał.  Zresztą w ostatnich latach zaczęło wysychać wiele innych akwenów na lubusko-wielkopolskim pograniczu. Niektóre zamieniły się w grzęzawiska, a tam, gdzie dawniej były bagna teraz są torfowiska lub łąki.
Jesień nie zrównoważyła bilansu wodnego po suszy hydrologicznej w 2019 roku, a bezśnieżna zima, także skąpa, jeśli chodzi o opady jeszcze bardziej pogłębiła ujemny bilans.  Jaki będzie 2020 rok, w kwestii opadów, trudno jednoznacznie powiedzieć, ale wydaje się, że będziemy mieli kolejny suchy rok.

Według Europejskiego Regionalnego Centrum Ekohydrologii Polskiej Akademii Nauk nadal mamy niskie stany wód w rzekach i wód gruntowych. Sprzyja temu w ciągu roku wysoka temperatura, bowiem nawet jeśli pojawiają się opady, to woda szybko wyparowuje z gleby. Widać to na mapach z ostatnich miesięcy – wskaźnik SPEI-3 informuje o bilansie opad-parowanie. Niestety, nawet gdy mamy normalny dla danej pory roku opad, to straty się niestety nie odbudowują.

Z naturą raczej wygrać się nie da. Problemu tego nie udźwignie potencjał gminy, bo to z ekonomicznego punktu widzenia jest nie do zrealizowania. Zupełnie inną sprawą są kompetencje. Pamiętajmy, że gmina nie jest właścicielem jeziora i nie ma praw do płynących przez teren gminy rzek i cieków wodnych. To należy do kompetencji Państwowego Gospodarstwa Wody Polskie.

Warto przypomnieć, że zgodnie z ustawą Prawo Wodne do obowiązków właściciela wód należy: „Zapewnienie utrzymywania w należytym stanie technicznym koryt cieków naturalnych oraz kanałów, będących w jego władaniu ,, dbałość o utrzymanie dobrego stanu wód, regulowanie stanu wód lub przepływów w ciekach naturalnych oraz kanałach stosownie do możliwości wynikających ze znajdujących się na nich urządzeń wodnych oraz warunków hydrologicznych, zapewnienie swobodnego spływu wód powodziowych oraz lodów, współudział w odbudowywaniu ekosystemów zdegradowanych przez niewłaściwą eksploatację zasobów wodnych”.

Czy nic się nie da zrobić?
Stoimy u progu kolejnego sezonu turystycznego. Zostało tylko kilka miesięcy. W budżecie nie przewidziano pieniędzy na działania „ratujące” jezioro Głębokie. Nie podjęto dotychczas żadnych efektywnych działań zmierzających do znalezienia wsparcia działań w województwie i Wodach Polskich. W związku z tym można śmiało stwierdzić, że ten rok w kwestii poważnych działań, podobnie jak minione dziesięć lat został zmarnowany.
Pewną nadzieję może budzić fakt ubiegania się gminy o wpisanie problemu jeziora Głębokiego do opracowywanej aktualnie Strategii Rozwoju Województwa Lubuskiego 2030, ale na chwilę obecną nawet nie wiemy, czy odpowiednie zapisy w ogóle znajdą się w strategii województwa, więc na razie nie ma o czym mówić.

Co można zrobić? Okazuje się, że pomysły są. Jedne wzięte prosto z kosmosu, a inne bardziej racjonalne:

PROPOZYCJA NR 1
Przykładowo radny miejski Edward Toczyński
zaproponował budowę rurociągu czerpiącego wodę z rzeki Obra, wspomaganego systemem pomp zasilanych energią odnawialną, uzyskiwaną z paneli fotowoltaicznych, cyt. „Zaznaczone na mapach jeziorka śródleśne, które w latach 80. ubiegłego stulecia były wypełnione wodą – dzisiaj są suche.

Tak się składa, że napełnienie za pomocą pomp wodą z rzeki Obry pierwszego wyschniętego jeziorka, następnie połączenie go z kolejnym, za pomocą rowów melioracyjnych, może uzupełnić wodę nie tylko w jeziorze.” „W pierwszym, dość dużym zbiorniku przy rzece, mogłoby powstać komercyjne łowisko dla wędkarzy.” – czytamy w POWIATOWEJ [Tekst obok]
Pomysł został zaprezentowany przez radnego Toczyńskiego podczas spotkania części radnych Rady Miejskiej w dniu 29.10.2019 r. Niestety w trakcie prezentacji nie przedstawiono żadnych kalkulacji związanych choćby z przybliżonymi kosztami wspomnianych, tak poważnych inwestycji, a także wpływu całego projektu na otoczenie przyrodnicze. Nie określono również statusu planowanego łowiska dla wędkarzy, czy to ma być prywatny biznes, czy działalność w ramach, np. spółki gminnej.
Mało tego, zaproszony na spotkanie Zbigniew Kolis zarzucił radnemu Toczyńskiemu, że jego propozycja jest swoistym plagiatem opartym na opracowaniach naukowców badających problem wysychania jeziora Głębokiego w 2010 roku.
Ponadto Zbigniew Kolis podniósł kwestię ochrony przyrody na zalanym ewentualnie terenie, przypominając, że rosną tam cztery wiekowe drzewa, pomniki przyrody, prawnie chronione. Warto przy tej okazji przypomnieć, że na terenach niezabudowanych, jeżeli nie stanowi to zagrożenia dla ludzi lub mienia, drzewa stanowiące pomniki przyrody podlegają ochronie aż do ich samoistnego, całkowitego rozpadu.

PROPOZYCJA NR 2
Inny pomysł, bardziej realny i do zrealizowania w racjonalnym czasie zaproponował radny Tadeusz Filus.

W swojej listopadowej interpelacji radny Filus przedstawił dwuetapowe rozwiązanie. Wprawdzie nie rozwiązują one kompleksowo problemu obniżania się poziomu wody w jeziorze, ale mogą stanowić na jakiś czas częściowe rozwiązanie problem funkcjonowania samego kąpieliska.
W pierwszym etapie radny zasugerował rozebranie fragmentu poprzecznej części pomostu, co ułatwiłoby plażowiczom dojście z brzegu do głębszej wody.
W drugim etapie pan T. Filus zaproponował pogłębienie dna w części brodzika, aktualnie znajdującego się przed pomostem. Jednocześnie radny zapewnił, że propozycję zmian na kąpielisku popiera Starostwo Powiatowe – wystarczy tylko zgłoszenie.

Zaproponowany pomysł Tadeusza Filusa wydaje się prosty i nie wymagający zaangażowania dużych finansów, a zakres prac mógłby być wykonany przy wykorzystaniu potencjału gminy. Bez wątpienia praktyczne działanie wymagać będzie niezbędnych pozwoleń, jak choćby pozwolenie wodnoprawne. Trzeba także się upewnić, czy ingerencja w dno jeziora nie spowoduje pogorszenia jakości wody w jeziorze. Niemniej wszystkie te obostrzenia są czysto administracyjne i przy odrobinie dobrej woli urzędników temat jest do załatwienia, nawet jeszcze przed sezonem turystycznym 2020.

PROPOZYCJA NR 3
Zupełnie innym pomysłem, zaproponowanym przez Zbigniewa Czabaka
jest odprowadzenie oczyszczonej wody z oczyszczalni miejskiej na przyległe do jeziora Głębokie mokradła i torfowiska. Na dzień dzisiejszy oczyszczona woda z oczyszczalni odprowadzana jest do rzeki Obra.
Być może i nad tą propozycją wypadałoby się pochylić. Niemniej jest tu kilka wątpliwości co do wpływu takiej wody na miejscową florę. Należałoby także odpowiedzieć, czy ilość zawiesin i fosforanów nie wpłynie negatywnie na chemię jeziora. Tu niewątpliwie potrzebne byłyby odpowiednie opinie i ekspertyzy.

Konkluzja
Jak widać mamy do czynienia z realnym problemem, który zaczyna wpływać aktualnie na funkcjonowanie miejskiego kąpieliska. Biorąc pod uwagę światowe trendy pogodowe i ocieplenie klimatu nie należy liczyć na nagłe odwrócenie trendu. Oczywiście pogoda funkcjonuje w ramach swoistej cykliczności rozkładającej się na dziesięciolecia i setki lat.
Jeśli mamy mówić o rozwiązaniu problemu tu i teraz, to nie możemy się zdać tylko na wolę natury. Inna sprawa to, to, że z naturą raczej nie warto walczyć, bo jest to działanie z góry skazane na niepowodzenie. Niemniej pewne rozwiązania łagodzące skutki obniżania poziomu wód można, a nawet należy podejmować, byleby były one racjonalne, dobrze zaplanowane i poprzedzone odpowiednimi konsultacjami oraz ekspertyzami, ale nie tak jak to zrobiono w 2010 roku, bo nie chodzi o to, żeby komuś nabijać, przysłowiową kabzę za nic nie warte działanie.

Dobrym kierunkiem działania władz gminy jest próba zaangażowania w ratowanie jeziora władz województwa, choćby w ramach szeroko pojętego i często deklarowanego rozwoju turystyki w poszczególnych regionach województwa. Przyjęcie takiego kierunku działania uzasadnia choćby fakt, że tego typu inwestycje nie należą do zadań gminy i logika podpowiada, że w poszukiwaniu choćby finansowania trzeba szukać wojewódzkiego i rządowego wsparcia.

Planowanie powiązanych inwestycji w ramach, tzw. małej retencji może przynieść w odległej przyszłości oczekiwane efekty. Być może w pewnym zakresie udałoby się część tych działań, w ramach planu operacyjnego ochrony przed powodzią dla województwa, powiązać z koniecznością zapewnienia utrzymywania w należytym stanie technicznym koryt cieków naturalnych i kanałów oraz znajdujących się na nich urządzeń wodnych, dzięki czemu także zapewniony zostanie swobodny spływu wód powodziowych.

FOTO – jezioro Głębokie (2016 – 2019)


Czytaj także:
OW Głębokie tuż przed sezonem 2019 [SONDA]
Podczas kontroli na OW Głębokie nikt nie był w stanie wskazać inwestora
Na OW Głębokie będzie kontrola!
Głębokie wczoraj i dziś …
Decyzja ostateczna!
Co będzie dalej z pobranymi podatkami?
Majówka na Głębokim
Międzyrzecz: Pożegnanie lata z Bractwem Rycerskim – 2016

REKLAMA

1 KOMENTARZ

  1. Czy gmina zgłosiła problem oraz propozycję rozwiązania w programie: http://stopsuszy.pl/stop_suszy_2020/?
    Wspomniany w artykule pomysł, który chyba nie został przyjęty pod rozwagę radnych, to aby doprowadzić do OW Głębokie wodę z miejskiego wodociągu i wybudować kanalizację.
    Zarówno pierwszy jak i trzeci pomysł nie przysłużą się poprawie sytuacji jeziora. W skrócie, nie o to chodzi aby tylko dolać wody, byle jakiej i byle skąd.
    Pomysł drugi jest tylko doraźnym sposobem złagodzenia sytuacji.
    W gestii gminy jest konieczna poprawa infrastruktury wodociągowej i kanalizacyjnej, a o środki na ten cel można zabiegać.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Wpisz swój komentarz!
Proszę podać swoje imię